sobota, 26 października 2013

Rozdział XXXVII


   
        " Nie ma znaczenia, co może się zdarzyć,
            ale to, co trzeba zrobić  "
                                       "  Soy mi mejor momento "
 


Zadrżałam ze strachu . G . G . Jakie G ?
- Violu co jest ? - obok mnie pojawiła się Camila . Zajrzała mi przez ramie i skamieniała . 
- G ? Jak German ? - popatrzyłam na nią przerażona . 
- Chyba nie myślisz , że coś takiego mógłbym zrobić mi własny ojciec ? - usiadłam na ławce , koło sali tanecznej . Było tu względnie pusto . 
- Nie obrażaj się . To pierwsze co przyszło mi na myśl - klapnęła obok mnie . 
- G . G . G - mruczałam sobie pod nosem . - Gre..gorio ? 
Camila zaczęła się śmiać .
- Ty myślisz , że to Gregorio ? - ledwo umiała coś powiedzieć . - Ten Gregorio , który czasem nie wiedział jak włączyć radio ? Ten Gregorio co trzymał chomika w swojej szafce i potajemnie wyprowadzał go na smyczy ? - łzy pojawiły się w jej ochach . 
- Ale no ... ? No może i racja , ale kto inny mógłby być ?
- Pewnie ktoś się z Ciebie nabija . Nie martw się - uśmiechnęła się do mnie ciepło . Może ma rację ? 
- A co tam u Ciebie z Brodweyem ? - zapytałam . 
- A co ma być ? To mój przyjaciel - podniosła brew . 
- Aa . Ok - podniosłam ręce w obronnym geście . - Nie pytałam .
- A co u Ciebie i Leona ?
- A co ma być ? Jesteśmy przyjaciółmi . 
- Aa . Ok - powtórzyła mój gest . - Nie pytałam . 
Oparliśmy się plecami o ścianę . Siedziałyśmy w ciszy zanim , z drzwi obok nie wystrzelił płaczący Beto , a za nim Jackie , która próbowała go zatrzymać . 
- Ale Beto ! Daj mi wyjaśnić - załamała ręce , a nauczyciela już nie było . Odwróciła się i drgnęła . 
- Dzień dobry - powiedziałam z Cam .

- Dzień dobry - uśmiechnęła się spanikowana i zniknęła w pokoju nauczycielskim . Ruda już chciała coś powiedzieć , ale przerwało jej pojawienie się Angie . Weszła do korytarzu , z tonami papierów w rękach , i zderzyła się z Pablo .
- Oj przepraszam . Nie chciałam - ciocia pospiesznie przeprosiła .

-  Nic się nie stało - dyrektor klęknął i pozbierał rozrzucone karki i wręczył kobiecie do ręki . Dziwnie się zarumieniała . 
- No to ja ...
- Ja też . 
- To pa ! - pożegnali się i każdy poszedł w inną stronę . - Nie tylko my mamy problemy z miłość - powiedziała Cami z uśmiechem . 
- Dziewczyny ! - nagle zza naszych pleców wyszła Naty . 
- Co ty tu robisz ? - spytałam próbując uspokoić przyspieszone bicie serca . 
- Chowam się przed Maxim - wyjaśniła , rozglądają się na boki .
- Ale po co ?
- Bo chciał mnie pocałować . Idzie tu ! - zniknęła po sekundzie . 
- Widziałyście Naty ?! - Maxi wpadł do korytarzu . Wskazałyśmy ręką na lewo i już go nie było.
- Każdy ma problemy w miłość - rzuciłam wesoła  , a przyjaciółka obdarzyła mnie szerokim uśmiechem . 



Delikatnie zapukałam .

- Mogę ? - spytałam uchylając drzwi od pokoju Federico . 
- Pewnie - zaprosił mnie gestem . Usiadłam na kanapie . Było tu strasznie ciemno . Tak wiem. Jest wieczór , ale chłopak nie zapalił światła . Jedynym oświetleniem była discowa kula, która mieniła się mnóstwem kolorów . 
- Co tam ? - spytał znad komputera  .
- W porządku . Co robisz ? 
- Gadałem z mamą . Przesyła pozdrowienia . 
- Mogłeś mnie zawołać. Chętnie bym ją w końcu poznała . 
- Sorry . Nie pomyślałem - popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem . 
- Nic się nie stało . Coś taki jakiś smutny ? - przymrużyłam oczy . 
- Ja ? Nieeeeeee - odwrócił głowę spanikowany . 
- Fede ? Przecież widzę . Przez Lare prawda ? - milczał przez chwilę . 
- Mam dość tego wszystkiego . Tego , że każdy chcę dyktować moim życiem , tego , że każdy chcę mną sterować ! Wszyscy wiedzą co jest dla mnie lepsze , a co nie . I co z tego , że Lara mi się podoba jak ktoś zaraz się zjawi i to wszystko zniszczy ! Ale mam już tego dość i od teraz to nie ktoś będzie mówił co Fede ma robić , tylko Fede będzie mówił co Fede będzie robił ! To zdanie zabrzmiało dziwne - chłopak gwałtownie się uśmiechnął. Zaśmiałam się pod nosem . 
- Czyli dobrze zrozumiałam , że podoba Ci się Lara ? - podniosłam brew . 
- Możliwe - nagle za interesował się sufitem . 
- Aha . Ale ona o tym nie wie ? I ma się nie dowiedzieć ?
- Dokładnie  - pstryknął palcami potwierdzającą moje słowa . Przewróciłam oczami . 
- Ty Fede chyba nigdy się nie ogarniesz , co ?
- A po co ? Bycie dzieckiem jest super . To takie ... nowoczesne .
- I właśnie za to Lara Cię kocha - podbiegłam do drzwi , ale nie zdążyłam uciec od poduszki , którą dostałam w plecy . Pokazałam chłopakowi język i z uśmiechem na twarzy wyszłam z pokoju .



Około pół godziny później siedziałam w pokoju i oglądałam filmiki z naszych występów . Było już po 23 i powinnam iść spać , bo jutro miałam przesłuchanie , ale nie miałam na to ochoty. Naszła mnie ochota na kisiel , więc wyszłam po cichu z pokoju i udałam się do kuchni . Gdy udało mi się przebrnąć przez ogarnięty ciemnością salon , usłyszałam jakieś skrzypniecie . Zignorowałam jednak to . Po chwili , nalewałam wodę do kubka. Nagle usłyszałam śmiech . Zastygłam w bez ruchu . Ok . To na pewno mi się przewidziało . Nastała cisza , więc spokojnie dokończyłam czynność , zgasiłam światło i wyszłam z pomieszczenia . 
Odgłos kroków .
 Śmiech . 
Przerażający . 
Zaczynam się trząść . Nagle poczułam czyiś oddech na szyi . W panice opuściłam kubek na podłodze i z krzykiem uciekłam na górę. 
- Violu ! Violu ! - usłyszałam głos Esme , która stała w drzwiach swojej sypialni . Za mną pojawił się Fede i Lara . 
- Co jest ?
- Tam na dole ktoś jest - wyszeptałam przerażona . Kobieta zapaliła lampkę na schodach i powoli po nich zeszła . 
- Vilu , ale tu nikogo nie ma - zawołała po chwili . Lara delikatnie mnie objęła . 
- Musiało Ci się wydawać - powiedziała , a ja kiwnęłam głową , choć wcale nie byłam tego taka pewna . 



Następnego rana weszłam do Studia . Każdy odgłos , który usłyszałam po drodze , przerażał mnie na maksa . Próbowałam sobie wmówić , że to tylko stres związany z castingami .  Udałam się do klasy muzycznej i zastałam tam Beto , który tępo wpatrywał się w ścianę . 
- Beto ? - spytałam nieśmiało , a ona na dźwięk mojego głosu spadł gwałtownie z krzesła . - Nic Ci nie jest ? - próbowałam powstrzymać śmiech . 
- Nie , nie . Wspaniale . Wspaniale . Piękne życie - powiedział donośnym głosem . 
- Na pewno ? - podniosłam brew . Mężczyzna nagle wybuchnął śmiechem .
- Onnn... aa mnie nie chcę - wyjąkał i wybiegł z sali . Otrząsnęłam się i poszłam do swojej szafki . Gdy ją otworzyłam wyleciał z niej liścik . Nie , nie , nie . Tylko nie to ! Pełna strachu podniosłam karteczkę z ziemi . Takie same pismo . Ale ... ?


                    Nie bądź taka cwana , bo Ci to nie wyjdzie .
                       Nie wiesz na co mnie stać 
                                             
                                                          R . 




---------------------------------------------------------
I to taki oto sobie rozdział 
R ? No mam podpowiedź . Ramallo to nie jest XD
Dedykuje ten rozdział Ewcę P . 
I  jak tam po pierwszy tygodniu z Violettą ?



Głos Diego mnie strasznie jara i te jego gadki : Wyobraź sobie , że jestem super księciem, na super koniu . Padłam :D

Zawsze gdy widzę Esme , to wyobrażam sobie ją jak Fionę ze Shreka . To przez ten głos . Jeszcze pogarsza sprawę to , że właśnie teraz leci ten film na TVN , bo brat ogląda ;)

Marcooooooooooooooooooo . Śłitaśny jest , ale ten dubingg . Grrrrrr . 5 latek jakiś 

Fran i jej misiak :D

I ten tekst Naty z pierwszego odcinka : No bo zmieniłam numer . 

Tak dziwne słyszeć wszystko po polsku , a nie po hiszpańsku . Strasznie . Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do głosu Leona :D

German i jego majonez . Powinien powstać o tym osobny serial :D
Chyba za bardzo przeżywam to wszystko XD

Kończę na dziś 


Buziaczki :***
 
EDIT : patrzcie co znalazłam : PODEMOS (skrót od Por la Democracia Social w języku hiszpańskim) - socjaldemokratyczna partia polityczna Wenezueli 
Hhahhahahaa




sobota, 19 października 2013

Rozdział XXXVI


      " I teraz oddychaj głęboko
      Ponieważ idziemy razem zmienić świat "
                                    " Ser Mejor "






- Ale Leon ... - nie potrafiłam  w to uwierzyć . - Peszek - zagapiłam się w nieznany punkt . Dlaczego ja zawsze muszę być taka głupia ? 
- Nie przejmuj się . Było minęło - zapewnił mnie Leon . Popatrzyłam na niego z po wątpieniem . Dla mnie nie było to takie jasne . Przez jedną głupią godzinę ... Dla innych to na pewno banalne . Jeden pocałunek . Co on może zmienić ? Ale dla kogoś takiego jak ja i Leon to może zmienić całe życie . Bycie przyjaciółmi to nie jest takie nasze widzimisię . Chcemy odbudować naszą relację . Jego wyjazd wiele dał mi do myślenia . 
- Wiesz co ? Ja chyba już pójdę - wyszeptałam i miałam już odejść gdy złapał mnie za rękę .
- Violu nie przejmuj się . Zapomnimy o tym dobrze ? - spytał równie cicho jak ja . 
- Pewnie - przytaknęłam . 


Po jakiś 15 minutach weszłam do domu i od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech . Lara z Federico przepychali się między sobą przy schodach , by tylko dostać się do laptopa leżącego na kanapie. 
- Co wy robicie ? 
- Ona chcesz mi zabrać komputer - Fede wyrwał się do przodu , ale siostra natychmiast go przytrzymała . 
- Zdajecie sobie sprawę , że drugi laptop jest w kuchni ? - spytałam z ciekawości . Stanęli jak wryci i dziwnie na siebie spojrzeli . Zaśmiałam się . 
- Ja spadam do siebie - oznajmiłam wesoła i wdrapałam się po schodach na piętro . Gdy weszłam do pokoju zastała mnie cisza . Usiadłam na łóżku i nagle zdałam sobie z czegoś sprawę . Zostałam sama . Tata , Ramallo , Olga mnie zostawili . Wyjechali i nawet nie obejrzeli się za siebie sprawdzić czy mnie nie zranią . Po moim policzku poleciała łza . Ale nie będę po nich płakać . Po co płakać po kimś jeśli ten ktoś nas zostawił ? Zostawił za to , że mnie okłamał , a gdy ja dowiedziałam się prawdy to nagle się obraził . Położyłam głowę na poduszkę i przypomniałam sobie wszystkie chwile , które z nimi spędziłam . Najwidoczniej się już skończyły . 



- Vilu mogę ? - usłyszałam pukanie do drzwi i cichy głos Esme . Siedziałam na łóżku i rysowałam w pamiętniku . 
- Jasne - odpowiedziałam i po chwili zobaczyłam wesołą kobietą, stojącą w drzwiach , z tacą z jedzeniem w ręku . 
- Ostatnio ciągle się mijałyśmy i nie mogłyśmy w spokoju pogadać - postawiła tackę na szafce nocnej i usadowiła się obok mnie .
- Tak , to prawda - westchnęłam . - Stęskniłam się za Tobą . 
- Ja za Tobą też - w jej głosie słyszałam ulgę . Przytuliła mnie delikatnie . - Jak się trzymasz?  - zapytała troskliwie.
- W porządku . Staram się nie myśleć o tacie , Oldze , Ramallo , ale przychodzi mi to z trudem . 
- Wiem , że możesz myśleć , że German zachował się nie w porządku , ale było mu z tym ciężko . Chciał się związać z kobietą  , którą kochał , a ty  tak jakbyś mu na to nie pozwoliłaś . 
- A nie mógł wcześniej mnie poinformować ? Zapomniał o mnie i chyba nie chcę sobie przypomnieć . 
- Nie mów tak . Na pewno Cię kocha i prędzej czy później zrozumie swój błąd . 
- Dzięki - uśmiechnęłam się i nagle rozległ się jakiś huk . Wybiegłyśmy błyskawicznie na korytarz i okazało się , że to Fede i Lara ponownie przepychają się , tym razem by dostać się do łazienki . 
- Ja byłam pierwsza - wykrzyczała moja siostra . Koło niej zobaczyłam rozbitą szklankę . 
- Spokój - zainterweniowała Esme . - Nikt nie pójdzie . Ja będę pierwsza - uśmiechnęła się i zamknęła drzwi łazienki wcześniej do niej wchodząc . 
- Ej ! - siostra i przyjaciel nie byli z tego zadowoleni . Uśmiechnęłam się .


Marco 

Wszedłem do Studia i od razu zacząłem szukać wzrokiem Fran . Po chwili zobaczyłem ją stojącą przy szafkach . Rozmawiała z Ludmiłą. Jej mina nie wskazywała na to , by było w porządku . Po chwili blondynka oddaliła się w kierunku sali tanecznej , a ja podszedłem do brunetki . 
- Cześć skarbie - cmoknąłem ją w policzek . - Co jest ?
- Ludmiła jest strasznie zagubiona sytuacją z Diego . Ciągle się mijają i nie wie czy ma jeszcze na coś czekać z jego strony .
- No wiesz ... Właściwie to nie wiem co mam Ci powiedzieć . W końcu wszystko się ułoży . 
- Miejmy taką nadzieję . Cieszę się , że Cię mam - wyznała  znienacka . Uśmiechnąłem się i już miałem ją pocałować gdy koło nas zjawił się Tomas . 
- Przepraszam , że przeszkadzam , ale wołają wszystkich , którzy zgłosili się do wzięcia udziału w przedstawieniu , do auli - powiedział wesoło i po sekundzie zniknął . Westchnąłem cicho , złapałem Fran za rękę i po chwili siedzieliśmy już koło siebie , we wskazanym miejscu. Rozejrzałem się po sali i zacząłem przyglądać się moim przyjaciołom . 
Naty z Maxim siedzieli przy fortepianie i cicho grali jakąś melodię . Szatynka miała zaróżowione policzki , a chłopak był jakby nieobecny . 
Po drugiej stronie sali , nad jakąś kartką stała pochylona Bridgit , ale gdy Tomas pojawił się w drzwiach podniosła wzrok , jednak natychmiast wróciła do poprzedniej pozycji . 
Diego i Ludmiła cały czas na siebie zerkali z tylnego rzędu .
Cami i Brodwey grali w karty , koło parapetu . 
 Natomiast Leon i Violetta stanowili chyba najbardziej ciekawy obiekt obserwacji . Siedzieli na scenie i o coś się wykłócali , zabawnie przy tym gestykulując . Szczerze to nie wierze , by byli tylko przyjaciółmi . Za bardzo są ze sobą zżyci , by już zapomnieli o uczuciu , które kiedyś ich łączyło . 
- Dzień dobry - głos Marottiego wchodzącego do sali , w  towarzystwie gościa z kamerą , sprowadził mnie na ziemie . Odwróciłem się w jego stronę i wsłuchałem się w to co miał nam do przekazania . - Do głównych ról w przedstawieniu zgłosiło się w sumie 14 osób . 6 dziewczyn - Violetta , Francesca , Natalia , Ludmiła , Lena i Bridgit - dziwne , że Camila się nie zgłosiła . - I 8 chłopaków - Leon , Diego , Marco , Maxi , Federico , Brodwey, Tomas i Napo . Za prezentujecie się jutro na castingu , ale dziś na prośbę fanów naszej strony zrobimy małe doświadczenie - wyjął jakieś karteczki z kieszeni marynarki . Podszedł do Maxiego i nie zważając na jego protesty , zdjął mu czapkę z głowy , do której wrzucił skrawki papieru . - Jeszcze Wam o tym nie mówiłem , ale całe przedstawienie będzie nagrane i wrzucone na naszą stronkę.Jeśli macie jakieś pytania zgłoście się do Antonia lub Pablo, którzy zaraz się tu zjawią . Teraz każdy tu podejdzie i wylosuje jedną karteczką , na której zapisane są tytuły piosenek , które nam zaśpiewacie . Sprawdzimy też tym Waszą znajomość nowości muzycznych - wygonił gestem Leona i Violettę ze sceny . - Kto pierwszy ? - Nikt się nie zgłosił . - No dobrze . To sam wybiorę . Marco - popatrzył na mnie . - Zapraszam . 
Niechętnie wstałem i podszedłem do mężczyzny . Zanurzyłem rękę w czapce i uśmiechnąłem się . To moja ulubiona piosenka . Marotti zajrzał mi przez ramie i pilotem , który wyjął nie wiadomo skąd , włączył odpowiedni utwór . Wskazał na scenę , a ja na nią posłusznie wszedłem. Popatrzyłem w oczy Fran i zacząłem do niej śpiewać . 

Aren't you somethin' to admire
Cause your shine is somethin' like a mirror
And I can't help but notice
You reflect in this heart of mine
If you ever feel alone and
The glare makes me hard to find
Just know that I'm always



Parallel on the other side *

Przez cała piosenkę nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku . Tej jej lśniące włosy i małe czarne oczka ,w których najchętniej bym się zatopił . Zostałem nagrodzony głośnymi oklaskami i pełny dumny , z tego , że dobrze mi poszło , zszedłem ze sceny . Usiadłem na swoim miejscu , a Francesca z promiennym uśmiechem złapała mnie za rękę . 
- Next - zawołał Marotti i wskazał tym razem na Naty . Przestraszona dziewczyna wstała od fortepianu i podeszła po karteczkę . Po chwili za prezentowała nam utwór Whitney Huston : 
I Will Always Love You . Po swoim występie chyba nawet ona uwierzyła , że ma talent . Zarumieniona zeszła ze sceny , a " Akcencik " - moja nowo wymyślona ksywka dla Marrotiego - zaprosił do siebie Tomasa . Dał sobie całkiem radę , mimo to , że pomylił pierwszą zwrotkę z drugą . Występy Napo , Brodweya , Maxiego i Leny wyszły super . Gdy tak na nich patrzyłem to wiedziałem , że kochają to co robią . Nadszedł czas na Ludmiłę . Podeszła do  "Szaliczka " - moja druga ksywka - tak jakby miała iść zaraz na ścięcie . Jednak gwałtownie się uśmiechnęła i z radością weszła na scenę . 


- Easy come, easy go
That's just how you live, oh
Take, take, take it all
But you never give * 


Hmmmmm . Rozmarzyłem się . Bruno Mars to jeden z moich ulubionych artystów ,a w połączeniu z głosem Ludmiły wyszło coś innego . Wyjątkowego . 
W końcu nastała kolej na Fran. Wiedziałem , że dziewczyna się denerwuję , bo przygryzała dolną wargę , co było jej charakterystyczną objawą stresu . Ścisnąłem ją za rękę , chcąc dodać otuchy . Marotti wskazał na nią palcem , więc wstała . Podejrzliwie zmrużyła oczy , ale wyciągnęła rękę po karteczkę . 
- Ale ja nie znam tej piosenki - powiedziała odrobinę przestraszona . Marotti westchnął .
- To losuj jeszcze raz - zamachał czapką . Ponownie zanurzyła dłoń . Tym razem chyba jej się trafiło , bo na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech . Weszła na scenę i po tym jak "  nasza poradnia " włączyła muzykę , zaczęła śpiewać . 


All along it was a fever
A cold sweat,hot-headed believer
I threw my hands in the air I said show me something
He said if you dare come a little closer




Round and around and around and around we go
Oh, now, tell me now, tell me now, tell me now you know *

Czułem , że jest szczęśliwa . Po prostu to czułem . Tak jakbyśmy byli ze sobą magicznie związani . Gdy rozległy się brawa błyskawicznie zbiegła ze sceny i zajęła miejsce koło mnie . Na prawdę przejęła się tym konkursem . 
Violetta wstała , bo to ona była ostatnia . Szybko znalazła się koło Marottiego . Po chwili , z dziwną miną weszła na scenę . 


 - We clawed, we chained, our hearts in vain
We jumped, never asking why
We kissed, I fell under your spell
A love no one could deny



Don’t you ever say I just walked away
I will always want you
I can’t live a lie, running for my life
I will always want you



I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love
All I wanted was to break your walls
All you ever did was wreck me
Yeah you !
You wrecked me 


Chyba każdy w tej chwili zesztywniał . Ja na pewno . Nie wyobrażałem sobie , że w tak drobnej osóbce może mieścić się taki głos . 


I never meant to start a war
I just wanted you to let me in
And instead of using force
I guess I should’ve let you in
I never meant to start a war
I just wanted you to let me in
I guess I should’ve let you in 


 Śpiewała to tak jakby to ona stworzyła ten tekst . Jakby wiedziała dokładnie co czuła autorka pisząc to . 
- Don’t you ever say I just walked away
I will always want you
I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love
All I wanted was to break your walls
All you ever did was wreak me
I came in like a wrecking ball
Yeah, I just closed my eyes and swung
Left me crashing in a blazing fall
All you ever did was wreak me
Yeah you !
You wrecked me
Yeah you
You wrecked me *



Gdy skończyła zapadła cisza , ale po chwili echem odbiły się nasze brawa . 

Violetta 

Gdy po popołudniu szłam po swoje rzeczy , byłam strasznie zmęczona . To co wymyślił Marotti może i było trafne , ale wyczerpało mnie z wszystkich sił . Jeszcze te nowe układy tańca , których próbowała nauczyczyć nas Jackie . Bolała mnie głowa . 
Gdy otworzyłam szafkę , wypadła z niej karteczka . Zdziwiona kucnęłam i podniosłam ją . Słowa były niewyraźne , jakby osoba , które jej pisała , spieszyła się . Wzięłam głębszy oddech . 


          Może ty o mnie zapomniałaś , ale ja o Tobie nie . 
               Radzę Ci się wycofać z przedstawienia , bo srogo tego pożałujesz . 
                                             Na razie to tylko ostrzeżenie .
                                                                                                 G .



----------------------------------------------------------------------------
*Justin Timberlake - Mirrors
* Bruno Mars - Grenade
* Rihanna - Stay
* Miley Cyrus - Wrecking ball


Przepraszam za zniewalającą ilość piosenek i za ciągłe powtórzenia słowa - scena.

Rozdziała dedykowany dla Ciasteczka ;)
Mam nadzieję , że długość Was zadowala . 
G . Kim jest G ? Może się łatwo domyślicie  ;D

Chyba każdy już słyszał głos Diego . Fatalny . Jak dla dziecka . Zbyt delikatny ;D 

Dziękuję za ponad 35 tysięcy wyświetleń i mam nadzieję , że w tym następnym tygodniu dobijemy do 40 000  

Buziaczki ;****


wtorek, 15 października 2013

Nagrody za konkurs


Prace nie są genialne , więc nie wiem czy Wam się spodobają . 



I miejsce :













II miejsce :




































III miejsce :



Z tą dedykacją chodzi o to , że Ciasteczko poprosiła bym zadedykowała ten dyplom i pracę dla Kathriny , bo to ona była inspiracją do napisania jej one shota ;****

Więc do następnego rozdziału 


Buziaczki ;D





poniedziałek, 14 października 2013

III miejsce - By : Viktoria Castillo

Ludmiła - 17 letnia dziewczyna , której pasją jest muzyka . Jest samolubna i egoistyczna. Ale w jej życiu coś się wydarzy  . A to , całkowicie ją zmieni ...

~~Ludmiła~~
Jak co dnia , wstałam z łóżka i poszłam do łazienki . Nalałam wody do wanny , chwyciłam książkę pt." Romeo i Julia" i weszłam do gorącej wody .
Ustaliłam sobie taką prawidłowość : Każda kąpiel to 10 przeczytanych stron . 
Przez te kilka dni , byłam już na 100 .
Gdy skończyłam czytać to co miałam do przeczytania  , umyłam głowę .
Po tym wyszłam z wanny i wytarłam ciało ręcznikiem . Włosy wysuszyłam .
Ubrałam jakieś ładne ciuchy i umyłam zęby .
Gdy wyszłam z łazienki , odłożyłam książkę na półkę , chwyciłam torbę i  poszłam do Studio 21.
Weszłam do środka .
Moja przyjaciółka Naty stała i rozmawiała z Maxim (swoim chłopakiem).
Mieli się już pocałować , lecz ja im przeszkodziłam .
- Em , em . -odchrząknęłam . -Naty! Przynieś mi wody , proszę .-na sam koniec wyszczerzyłam zęby w uśmiechu .
- Ona nic ci nie będzie przynosiła! -zdenerwował się Maxi .
-Ty już się tak nie denerwuj , bo ci żyłka pęknie . -zaśmiałam się aby bardziej go rozzłościć .
- A ty uważaj , bo ci się ta żaróweczka w twoim małym móżdżku przepali .-zaśmiał się łobuzersko .
- Grrrr. Spadaj! - zezłościłam się .
Pociągnęłam Naty za rękę i podeszłyśmy pod moją szafkę .
- Oj Naty . Pali mnie pragnienie . Czy możesz mi przynieść wody?
- Nie! Sama sobie idź ! 
- Oj Naty , Naty . Ten Maxi źle na ciebie wpływa .
- Przestań!-krzyknęła i poszła .

Lekcja muzyki .

- Dzień dobry dzieci .-przywitał nas Antonio .
- Dzień dobry!-opowiedzieliśmy chórem .
- Do naszej szkoły przyjechał nowy uczeń .Miło go powitajcie . To jest Federico .-wskazał ręką na drzwi  . 
Za chwilkę do klasy wszedł przysto....jny , ohhh....
Grzywka na metr w górę , włosy czarne jak węgiel . Piękne oczy.....
Mimowolnie się uśmiechnęłam .
Ktoś mi machał ręką przed oczami ale nie zwracałam uwagi .
- Ludmiła! -krzyknęła chyba Naty .
W końcu wróciłam do rzeczywistości . 
- Co , co , co ?
- Oooo. Ludmi się zakochała . Mam  rację? -zaśmiała się .
- Ha, ha , ha. -powiedziałam z sarkazmem . -Możliwe ... -znów się rozpłynęłam .

Przerwa .

Zauważyłam chłopaka siedzącego na ławce . Grał na gitarze . Śpiewał "te credo".
Mimowolnie do niego  podeszłam i usiadłam obok . 
Federico....to takie piękne imię.
Dołączyłam się i zaczęłam śpiewać razem z nim .
Gdy skończyliśmy , uśmiechnął się do mnie.
- Hej .Jestem  Federico .
- Hej . Yyyy . -zapomniałam jak mam na imię?!- Ja .... Ja jestem .... yyyy. Ludmiła!-uff. Przypomniałam sobie .
On się zaśmiał .
- Podoba mi się jak śpiewasz . -powiedział .
- A mi podobasz się ty . Y.. To znaczy jak ty śpiewasz -zaśmiałam się .
On posłał mi perskie oczko .

Przez cały czas siedzieliśmy i rozmawialiśmy . 

Gdy zaczęła się kolejna lekcja , Federico miał za prezentować jak śpiewa .
wszedł na scenę i zaczął śpiewać anielskim głosem .
Ja się rozpłynęłam . Bujałam w obłokach .
- Ludmiła!-z mojej cudownej wyobraźni , otrzeźwiły mnie Violetta , Francesca , Camila i Naty .
- Co , co , co?
- Nie gap się tak na niego , bo go zaślinisz . -powiedziała Cami .
- To widać ,że ci się podoba .  Od razu inni się dowiedzą. Gapisz się na niego jak na anioła . -zaśmiała się Fran.
- Ooooo . Jak słodko . Ludmiła , musisz mu wyznać prawdę . -powiedziała Violetta .
- Nie! Dziewczyny dajcie mi spokój ! Ja już nie wiem co robić !-powiedziałam .
- Najlepszym sposobem jest wyznanie mu prawdy . -dodały w tym samym czasie .
- Co wy zsynchronizowane?-zaśmiałam się .
- Tak -znów odparły razem . -Przestańcie . Nie to ty przestań . -mówiły w tym samym czasie . 
- Ludmiła . Pamiętaj. Powiedz mu prawdę . -dodała Vilu .

Po wszystkich lekcjach poszłam do domu .
Całą drogę myślałam o Fede .
Pierwszy raz się zakochałam . 
Oh. On jest cudowny!
Wydałam z siebie ciche : hmmm .
Gdy dotarłam do domu powolnie jak żółw , poszłam do pokoju.
Gdy była już 19 , poszłam na dół .
Zjadłam kolację i poszłam do pokoju .
Dlaczego? Dlaczego w nim? W ogóle się praktycznie nie znamy .
Do pokoju weszła mama.
- Ludmi? A ty się dobrze czujesz?-zapytała dziwnie na mnie patrząc.
- Tak  -odparłam .
Podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła .
- Ty masz gorączkę! 
- Nie mam , mamo.
Dała mi termometr . zmierzyłam temperaturę . Miałam 39 stopni .
- Co się  z tobą dzieje? Chodzisz jakaś taka nieobecna , zamyślona . Jesteś zarumieniona , masz gorączkę .
- Nic! 
- No powiedz  . Mi możesz powiedzieć . Nikomu nic nie wygadam .
- Dajesz słowo?
- Tak . -uśmiechnęła się serdecznie .
- Zakochałam się   -wybełkotałam tak aby nie usłyszała .
- Co? 
 -Zakochałam się -powiedziałam trochę wyraźniej . 
- CO? Mów wyraźniej .
 Pękłam . 
- Zakochałam się! 
Moja mam się tylko uśmiechnęła .
- Oooo. Moja córcia się zakochała . 
- Mamo!
- No dobrze, dobrze . A kto to?
- Federico . Taki nowy w Studio .
- Ok . Już cię nie męczę tymi pytaniami . -zaśmiała się i wyszła .

Mijały dni , w końcu ja i Fede zostaliśmy przyjaciółmi . Znamy się już rok.
Ja cały ten czas ukrywam moje uczucia .
Pewnego razu spacerowaliśmy po parku .
- Ludmiła? Co jest?
- Nic . 
- Powiedz mi . widzę ,że jest coś nie tak .
Stanął i spojrzał mi w oczy .
- Zakochałam się i nie wiem jak to powiedzieć tej osobie .
On posmutniał .
Może coś do mnie czuje?
- Powiedz jej ,że kochasz ją nad życie . Że nie ma chwili , w której byś o niej nie myślała . Jest twoim słońcem na niebie . Jest twoim tlenem . Nie możesz bez niej żyć . 
- Nie powiem tego .
- Czemu?
- Bo ta osoba już powiedziała to za mnie .
- Y?
- Ty,  baranie! -zaśmiałam się .
On też się zaśmiał . 
W tym momencie przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta . Ten pocałunek był , była magiczny ! Przez to zakochałam się w nim od nowa! 
W końcu się od siebie oderwaliśmy .
- Ja też cię kocham . Nad życie . -powiedział i pogłaskał mnie po policzku .Staliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy .



Kilka miesięcy później .



Szliśmy jak zawsze , spacerując po parku.
Zaczął padać deszcz.
Fede był jakiś zamknięty w sobie  . Smutny...
- Co się stało kochanie ? -zapytałam patrząc w jego smutne oczy . Były przepełnione bólem . Były szkliste .
- Ja wyjeżdżam . Na zawsze. 
- Co?! Co ty mówisz?! Jak to wyjeżdżasz?! Ja cię kocham! Ty zmieniłeś moje życie ! Na lepsze. Federico! Nie zostawiaj mnie! Nie umiem bez ciebie żyć .Jesteś moim tlenem . A bez tlenu nie da się żyć . Pamiętasz? Sam mi to mówiłeś . Federico!
- Ja nie dam rady! Nie mogę bez ciebie żyć! Ale rodzice mnie zabierają z powrotem !  Nic nie da się zrobić . Nie da ... To koniec . To koniec Ludmiła.Już nigdy się nie zobaczymy . Nigdy ...

Momentalnie z moich  oczy zaczęły wypływać strugi łez . Moczyłam jego koszulę .Wąchałam jego zapach . Zapamiętywałam go . 
Spojrzeliśmy sobie w oczy i pocałowaliśmy się . Był to ostatni pocałunek .
Gdy się od siebie oderwaliśmy :

- Nie chcę się z tobą żegnać . -powiedział . -Ja chcę być z tobą .
- To może powiedzmy sobie dzień dobry? -zapytałam płacząc .
- Dzień dobry Federico .
- Dzień dobry Ludmiła . 
- Kocham cię -powiedzieliśmy w tym samym czasie .
Po czym odeszliśmy w przeciwne strony .


niedziela, 13 października 2013

II miejsce - By : Ewka P.


Wiatr przedzierał się przez szczeliny ścian drewnianej chatki wydając charakterystyczny świst. Gałęzie stukały o popękane szyby, jak by ktoś chciał by osoba w środku tam wyszła. Tak była tam osoba, dziewczyna, drobna z ciemnymi oczami i włosami, skulona w kącie. Co robiła w samym sercu lasu? Proste uciekła. Miała dość swojej rodziny która jej nie doceniała, chciała być kochana, lecz nikt nie chciał jej pokochać. Brunetka skuliła się jeszcze bardziej, gdy na polu rozpadała się ulewa. Po policzkach dziewczyny zaczęły płynąć łzy, jedna, druga, trzecia, zrobiły sobie ścieżkę na blado różowym poliku brunetki. Płakała, ale nie z tęsknoty, za rodziną czy przyjaciółmi. Płakała ze strachu. Tej nocy rozpętała się straszna burza, pioruny uderzały co 2 sekundy. Francesca- bo tak miała na imię dziewczyna- wiedziała że nie będzie to spokojna noc.
Tym samym lasem szedł chłopak. Był na grzybach lecz rozpętała się burza, dlatego szuka miejsca na schronienie. Mimo że jest noc, mimo że może zginąć, to jest uśmiechnięty, sam nie wie dlaczego ale jest.  Chłopak doszedł do małej rozlatującej się chatki w samym sercu lasu. To była jego jedyna deska ratunku. Pchną drzwi ,które spadły na zimną posadzkę z hukiem.
- Aaaa!- krzyknęła drobna dziewczyna skulona w kącie pomieszczenia. Chłopak podszedł do niej i klękną obok szatynki.
- Cześć - powiedział łagodnym głosem. Francesca podniosła wzrok na chłopaka. Miał kruczo czarne włosy, głębokie brązowe oczy i uśmiech, który dodał dziewczynie odwagi.
- Hej - przywitała się nieśmiało, spuszczając wzrok. Chłopak patrzył na dziewczynę, lustrował ją wzrokiem . Miała na sobie czarne rurki, biały za duży sweter z czarnym sercem, a we włosach opaskę z kokardą- czarną. Jej policzki było różowe z zimna, tak samo jak czubek nosa, a piękne, duże, czekoladowe oczy dodawały brunetce uroku.
- Jestem Marco - przedstawił się chłopak i wyciągną do dziewczyny rękę. Francesca popatrzyła niepewnie na wysuniętą dłoń towarzysza i uścisnęła ją lekko.
- Francesca - wymamrotała tak cicho , że chłopak ledwo co usłyszał.
- Co tu robisz? W środku lasu? W burze? W nocy?- wypytywał ją Marco. Na samo wspomnienie dziewczynie zaczęły lecieć przezroczyste łzy. - Ja…nie chciałem…przepraszam - powiedział zdezorientowany chłopak. Nie chciał w żaden sposób urazić dziewczyny, ani ją zasmucić.
- Uciekłam z domu...- oznajmiła łamiącym się głosem. Brunet spojrzał na nią zdziwiony.
- Mogę wiedzieć dlaczego?- spytał łagodnym głosem i posłał dziewczynie lekki uśmiech, który dodał dziewczynie otuchy. Po chwili zaczęła mu wszystko opowiadać.
/retrospekcja//rano/
- Franses!- wołała mama dziewczyny z dołu przekręcając jej imię, co robiła bardzo często.
- Jestem Francesca! F R A N C E S C A! FRANCESCA! Czy aż tak trudno to zapamiętać! Mylisz moje imię od 17 lat!- krzyknęła wściekła brunetka. Jej rodzice nie przejmowali się nią, dla nich najważniejsze były pieniądze. To co robiła tutaj dziewczyna? Proste w sylwestra za dużo wypili.
- Nie ważne! W ogóle mnie to nie obchodzi! Który jest dzisiaj?- warknęła zdenerwowana. Brunetka miała małą nadzieje , że jednak pamiętają o jej urodzinach, które były właśnie dzisiaj.
- Siódmy września, a co?- mówiła z nadzieją w głosie i cieniem uśmiechu.
- Dziś miałam iść do kosmetyczki! Masz posprzątać na strychu! A no właśnie przypomniało mi się…- zaczęła wchodząc do pokoju dziewczyny. ,,Przypomniało jej się? Mam nadzieje że to że dzisiaj mam urodziny.’’- Razem z tatą znaleźliśmy ci chłopaka, pochodzi z bardzo bogatej rodziny! Nie możesz odmówić i za rok bierzecie ślub!- ogłosiła, a brunetce szczęka opadła, a jej matka wyszła tak po prostu z pomieszczenia. ,,Tego już za wiele!’’ pomyślała i zaczęła się pakować, nie wzięła dużo ciuchów tylko jeden mały neseser i wybiegła z domu. Biegła przez bite 4 godziny, ale jej to nie przeszkadzało. Chciała jak najszybciej uciec z tego przeklętego miasta.
Biegła i biegła, aż dobiegła do tego domku, w samą porę , bo chwile później na polu rozpętała się wielka burza.
/Teraźniejszość/
Francesca skończyła opowiadać, a po jej policzkach znowu zaczęły spływać łzy. Chłopak nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Wiedział , że nie może powiedzieć ,,będzie dobrze’’ , bo wtedy okłamał by dziewczynę, dlatego nic nie mówił lecz ją przytulił. Mimo że znali się od kilku godzin czuli się swobodnie w swoim towarzystwie.
Siedzieli tak przytuleni do siebie dopóki telefon chłopaka nie zaczął wibrować zwiastując , że dostał SMS. Chłopak spojrzał na dziewczynę która spała, lekko i powoli od niej odkleił i spojrzał na telefon. Dostał wiadomość od swojej mamy.
,,Marco?! Wszystko dobrze?! Wracaj szybko!’’
Chłopak nie wiedział co robić, z jednej strony nie chciał by jego rodzicielka się martwiła, a z drugiej nie mógł zostawić tutaj samej dziewczyny. To była jedna z najtrudniejszych decyzji jakie musiał podjąć.

- No właśnie tak poznałem waszą matkę!- ogłosił Marco do swoich dzieci. 10 letniej córeczki- Amelki i 8 letniego synka Rico.
- Co?! Ale jaką decyzje podjąłeś?!- dopytywała się mała dziewczynka, na co jej ojciec się zaśmiał.
- Sami się domyślcie.


I miejsce - By : Ciasteczko


Studia- czas ciężkiej pracy, dużo nauki, ciężkich prac domowych, dużo referatów i wiele innych. Violetta nie patrzyła na to z takiej perspektywy. To był dla niej cud, to było dla niej wielkie marzenie które miało się zaraz spełnić. Dziewczyna nie pochodziła z bogatej rodziny, ale też nie z biednej. Starczało im na wszystko czego potrzebowali. Dziewczyna właśnie wchodziła do recepcji odebrać klucze do akademika. Podchodząc zauważyła, że recepcjonistka rozmawia przez telefon. Z grzeczności postanowiła poczekać chwilę. Kobieta zauważając Castillo pożegnała się i rozłączyła.
- Dzień dobry czy mogę klucz do pokoju nr 16?
-Tak już podaje.- podała dziewczynie klucz i dodała - Jest mała zmiana planów. Będziesz mieszkać z czterema innymi dziewczynami na twoim roczniku.
- Dziękuje za informację.
I poszła. Cały czas się zastanawiała kim są owe dziewczyny. Czy są miłe czy wręcz przeciwnie. Bała się, że będą to zadufane w sobie laleczki Barbie które nie wytrzymają sekundy bez tony makijażu na twarzy. Otwierając drzwi zaczęły drżeć jej dłonie ze strachu. Powoli otwierała je tak jakby za nimi czaiły się potwory czekając na to aby ją zjeść. Otworzyła a jej oczom ukazały się cztery zwykłe dziewczyny.
- Heeej - powiedziała przeciągając słowo.
- Hej. A to chyba ty jesteś właścicielką tego oto łózka- powiedziała blondynka i wskazała jedyne wolne łózko pod oknem. Nie miała innego wyjścia. Podeszła do niego i zaczęła się rozpakowywać. Violetta źle się czuła ponieważ każdy jej ruch obserwowały dziewczyny. Pierwsza odezwała się dziewczyna w prostych kruczo czarnych włosach.
- Cześć jestem Francesca , ale mówią na mnie Fran. To jest Camila , ale po prostu Cami-powiedziała i pokazała na dziewczynę z pięknymi długimi ognisto czerwonymi włosami.- To jest Natalia czyli Naty- wskazała na dziewczynę w czarnych lokach, a na sam koniec dodała- A to Ludmiła inaczej Ludmi.
- Miło mi. Ja jestem Violetta.- powiedziała nieśmiało.
Rozmawiały długi czas kiedy Castillo się rozpakowywała. Nawiązały wspólny temat. Można by powiedzieć, że są przyjaciółkami, i tak siebie po dzisiejszym dniu nazywały. Wieczorem kiedy Violetta leżała już w łóżku a dziewczyny już spały postanowiła włączyć swojego laptopa. Od dawna pisała z chłopakiem który okazał się być z jej uczelni. Był dostępny. Wydawałoby się, że czekał aż wejdzie.
- Hej – napisał chłopak
- O hej czekałeś długo?
- Żeby Cię nie okłamywać tak czekałem godzinę ale dla Ciebie warto.
- Wiesz, że już jestem na uczelni?- zapytała
- Nie bo nie widziałem Ciebie. Nie wiem jak wyglądasz.
- I się nie dowiesz- zaśmiała się dziewczyna.
Rozmawiało im się bardzo dobrze chociaż nie wiedzieli jak wyglądają. Wiedzieli o sobie wszystko. Ulubione kwiaty, ulubiona muzyka, co ich dręczy i inne ciekawe rzeczy. Rozmawiali ze sobą o wszystkim a zarazem o niczym. Nie mieli pewności, że osoba za ekranem jest stara bądź opowiada wszystko o czym piszą. Po skończonej rozmowie poszła spać.
Następny dzień
Castillo obudziła się pierwsza. Była 6:36. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Postanowiła, że obudzi dziewczyny,ale nie w normalny sposób. Ubrała się i poszła do kuchni po dwie pokrywki od garnków. Gdy schodziła usłyszała tłuczenie się szkła. Przestraszyła się, odskoczyła i wpadła na gaśnicę robiąc hałas. Trochę zabolały ją plecy. Weszła do kuchni i zobaczyła chłopaka ubranego w niebieską koszulę w czarną kratkę czarne rurki i czerwone converse. Włosy miał postawione na żel a oczy miały przepiękny zielony odcień.
- Hej obudziłem cię?
- Nie przyszłam po coś, ale już nieważne.
- Jestem Leon a ty?
- Violetta. Jesteś na pierwszym roczniku?
- Nie na drugim. A ty?
- Ja? Jestem na pierwszym.
- No to będziemy mieli razem lekcje. Pierwsze mają z drugimi. Trzecie z czwartymi a piąte osobno.
- No to fajnie. Poczekaj pomogę Ci.- powiedziała i wzięła się za zbieranie razem z chłopakiem szkła.
Gdy skończyli Verdas podziękował dziewczynie to zaczęła szukać dwóch denków. Gdy otworzyła górną szafkę wysypał jej się na twarz cynamon. Dziewczyna przestraszyła się i przewróciła się. Podszedł do niej Leon i chciał jej pomóc.
- Daj pomogę ci.
- Ale to boli.
To prawda całe oczy jej łzawiły. Szczypały ją i to nie było przyjemne. Chłopak wziął chustkę zmoczył ją wodą i zaczął przykładać mokrą szmatkę do oczu. Nie pomagało zbytnio. Posadził ją na blat i wziął nową. Zrobił tak samo jak poprzednio. Tylko tym razem się udało. Gdy zeskoczyła z blatu była tak blisko chłopaka, że czuła jego oddech na sobie. Popatrzył w jej oczy i zrobił to czego się nie spodziewała. Pocałował ją. Gdy oderwali się od siebie on powiedział
- Podziękowanie? Jak tak to możesz mi zawsze dziękować.- i po chwili dodał - Masz piękne oczy.

- Przepraszam. Przypadek.- odpowiedziała dziewczyna po czym uciekła.
Wtargnęła do pokoju jak burza budząc przy tym dziewczyny.
- Co ty robisz jeszcze jest noc daj nam spać - krzyknęły wszystkie naraz.
- Ale jest już...- powiedziała i spojrzała na wyświetlacz telefonu- 7:20.
- Coo!? Nie zdążymy się ubrać!- krzyknęła Natalia.
Violetta zaśmiała się z dziewczyn. Roztargnione biegały po całym pokoju szukając swojej szafy. Szybko się ubrały i wybiegły z akademika. Została jedynie Violetta bo musiała przyszykować sobie książki gdyż nie miała czasu wieczorem. Spakowana do niewielkiej torby szybkim krokiem udała się do wyjścia. Zamknęła pokój i pobiegła w kierunku uczelni. Wchodząc na sale zobaczyła,że wokół grupki ludzi są zgromadzeni wszystkie studentki. Przechodząc zobaczyła ją Francesca. Wstała od chłopaka obejmującego ją i podbiegła po Castillo. Dziewczyna próbowała uniknąć spotkania z chłopakiem poznanego rano. Wiedziała, że tam jest więc dlatego się wymigiwała od podejścia do nich lecz na marne. Resto zaciągnęła ją tam siłą.
- Hej. To jest Violetta. Violetto to jest mój chłopak Marco- pokazała na chłopaka wcześniej ją obejmującego-To jest Federico - wskazała chłopaka obejmującego Ludmi- To Maxi- wskazała na chłopaka obejmującego Naty- A to Andres- wskazała na chłopaka obejmującego tym razem Camile- A to jedyny chłopak który nie ma dziewczyny Le...
- Znamy się.- odpowiedział zielonooki.
- To świetnie chodź siadaj.
Jedynie wolne miejsce było obok Leona. Zawiedziona usiadła obok chłopaka. Została zmierzona dużą ilością zimnych spojrzeń które następnie przeniosły się na Leona. Zdziwiła się.
- A więc nic o nas nie wiesz. Gramy z chłopakami w kosza , a Leon jest kapitanem- opowiedział Federico gdy zauważył zimne spojrzenia w kierunku dziewczyny. Każda chciała być z Leonem tylko dlatego, że był przystojny i grał w koszykówkę.
Koniec zajęć
Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Te zajęcia były okropne tylko dlatego, że wokół jej przyjaciół jak i niej byli cały czas studenci. Tam gdzie Leon poszedł tam zgraja dziewczyn szła za nim. Denerwowało ją to. Jak zabrzmiał dzwonek z prędkością światła dziewczyna wyszła z zajęć. Szybko pobiegła do pokoju. Otworzyła drzwi i rzuciła się na łóżko. Chciała pobyć sama. Chwilę później ktoś zapukał do drzwi. Była pewna, że ktoś się pomylił. Kolejny raz. Była cicho aby ktoś pomyślał, że jej nie ma w pokoju. Miała rację. Tajemnicza osoba sobie poszła. Chciała popisać z chłopakiem poznanym przez internet. Odpaliła laptopa. Popatrzyła na listę znajomych. Był dostępny po pięciu sekundach.
- Heeej- napisał jako pierwszy.
- Hej co tam?
- Źle dziewczyna w której się zakochałem ma mnie w dupie.
- Ale jak to?- zdziwiła się.
- No tak to * opowiedział całą historię z rana *
Zdziwiona dziewczyna od razu po przeczytaniu wiadomości zamknęła laptopa. Nie podejrzewała, że ON to może być ON. Wiedziała, że ma na imię Leon, ale nie podejrzewała takich rzeczy. Otworzyła laptopa ponownie. Chciała go przeprosić za jej zachowanie i udawać, że nie wie kim on jest. Otworzyła ponownie rozmowę. Zobaczyła wiadomość 
* Czemu wyszłaś? *
 Był dostępny. Napisała.
- Przepraszam, że wyszłam, ale musiałam iść do łazienki- skłamała. Wiedziała, że to źle ale musiała.
- Spoko. Rozumiem.
- Wiem jak wyglądasz.
- Skąd wiesz?
- Rozmawiałam z Tobą.
- Rozmawiałem z wieloma dziewczynami. Powiedz szczegóły.
- A więc mogę tylko Ci powiedzieć, że jestem z pierwszego roku, ale to już wiesz. Nic więcej.
Napisała mu to i zamknęła laptopa. Dziewczyny nie wracały więc poszła spać.
Miesiąc później
Z dziewczyn pierwsza znowu obudziła się Violetta. Ubrała się w sukienkę na ramiączka koloru różowego, dżinsową kurteczkę i buty na koturnie koloru beżowego. Weszła do kuchni po pokrywki do obudzenia przyjaciółek , ponieważ ostatnio się nie udało. Weszła do kuchni i tam spotkała Leona.
- Hej- powiedziała. Chłopak zląkł się , ponieważ stał do niej plecami. Upuścił szklankę , w której była woda.
- Kurwa, kolejna szklanka.
- Ty to masz pecha.- zaśmiała się dziewczyna.
- No i to wielkiego.- zawtórował jej chłopak.
Szklanka którą chłopak trzymał rozbiła się na małe kawałeczki , a one wpadły pod blat. Dziewczyna schyliła się aby pomóc w zbieraniu potłuczonego naczynia .Wzięła chusteczkę do rąk aby się nie pokaleczyć. Chłopak w tym samym czasie również zaczął zbierać z podłogi kawałki szkła. Gdy wszystko było pozbierane do kuchni wtargnęła Ludmiła.
- Heeej. Przeszkodziłam w czymś?
- Nie ,nie ,nie.- odpowiedzieli razem.
- Tsaa jasne. Dobra nieważne. Dziś dziewczyny z chłopakami jadą do hotelu z chłopakami , a ja z Federico zostaje u nas ty dziś śpisz u Leona więc ... wara mi wejść do pokoju!-Wykrzyczała ostatnie zdanie i uciekła z kuchni jak oparzona.
- A moje zdanie się nie liczy?- powiedziała zrezygnowania Violetta.
- Aż tak zły jestem?
- Nie o to chodzi. Nie mam ciuchów.
- Spoko coś załatwimy.
Wychodzili razem z kuchni. Szybko pobiegli do pokoju dziewczyny. Chciała wejść. Drzwi były zamknięte. Pukali walili i nic. W końcu ktoś otworzył im drzwi , a tym kimś była wściekła Ludmiła.
- Czego chcecie mówiłam jasno, że dziś śpisz u Leona!- wykrzyczała zła dziewczyna.
- Ale daj mi chociaż komórkę, laptopa i ciuchy!- krzyknęła równie zła dziewczyna.
- Poczekaj chwilę.- zniknęła na chwilę za drzwiami. Po chwili wróciła z laptopem i komórką, ale bez ciuchów.
- Nie będę ci grzebać w szafie. Pa - powiedziała Ferro i zamknęła im drzwi przed nosem
- Chodź znajdziemy coś u mnie.
- A będzie coś dla mnie?
- Pewnie nie.- odpowiedział chłopak i się zaśmiał.
Podchodzili do pokoju 25. Mimo iż znali się krótko zachowywali się jak starzy przyjaciele. Znali się na wylot. Gdy wchodzili do pomieszczenia Castillo od razu wbiegła do łazienki. W tym samym czasie Verdas zaglądał do szafy. Znalazł tylko tam koszule, koszulki, spodnie i inne jego ciuchy. Gdy Violetta wyszła do łazienki zobaczyła, że przyjaciel nie ma dla niej przygotowanych ciuchów.
- To w co się ubiorę?
- Nie wiem może moją koszulę? Nic innego nie mam.- odpowiedział jej chłopak.
- Jeszcze co? Może mam chodzić nago?
- Mi by to nie przeszkadzało.- odpowiedział jej chłopak.
- Na serio? Daj mi lepiej jakąś koszule i nie gadaj tak- odpowiedziała dziewczyna i poszła się przebrać.
On podobał się jej. Ona podobała się mu. Nie wiedzieli jak to sobie powiedzieć. Bali się, że popsuje im się ich przyjaźń. W końcu nadszedł ten dzień . On powie jej co do niej czuje. Dziewczyna wyszła z łazienki w samej koszuli Leona.
- I jak wyglądam ?
- Dla mnie możesz tak chodzić cały czas.- zaśmiał się chłopak. Tak naprawdę mówił prawdę. Chciał z nią chodzić, ale sam nie wie czemu woli dziewczynę od internetu.
- Podasz mi laptopa?- zapytała dziewczyna.
- Tak , tak. Masz - podał Violettcie przenośny komputer. Sam też odpalił laptopa. Spojrzał na listę dostępnych osób. Wypatrywał tej jednej dziewczyny. Zalogowała się więc do niej napisał.
- Heeeej.
- O patrzcie kto napisał- napisała dziewczyna.
- No bo chciałbym Ci coś powiedzieć/napisać.
- No wal śmiało- napisała.
- No bo podobają mi się dwie dziewczyny. Ta Violetta , o której Ci już pisałem i jeszcze jedna.
- Napisz jej to.
- Ale to nie takie proste.
- Proste i to bardzo.
- Kocham Cię. Zostaniesz moją dziewczyną?- napisał chłopak.
Dziewczyna automatycznie się wylogowała. Spodziewał się tego. Przecież tak naprawdę się nie znają. Nagle Castillo podniosła się rzuciła na szyję chłopakowi i powiedziała „Tak”
- Ale co tak?- zapytał zdezorientowany.
- To ja.
- Ale ja wiem, że to ty.
- To ze mną piszesz cały czas.- powiedziała i pocałowała chłopaka , a on odwzajemnił pocałunek.