sobota, 24 maja 2014

Capítulo decimosexto: Szansa na wygranie siebie



Pamiętaj będzie dobrze, bo jestem obok Ciebie bursztynku ♥


Camila 
Siedziałam w Resto bawiąc się słomką od koktajlu i próbując nie zasnąć przy stoliku. Podparłam głowę o dłoń walcząc ze zmęczeniem. Byłam wyczerpana, gdyż nie mogłam zaliczyć tej nocy do przespanych. Nieustannie wierciłam się w łóżku próbując wytrząsnąć z siebie wszelkie złe myśli i wspomnienia. Skończyło się na tym, że zasnęłam godzinę przed świtem, a i tak wtedy nawiedziły mnie koszmary. Zdałam sobie po prostu sprawę, że bardzo wiele się wydarzyło od rozpoczęcia roku. Zadanie, poznanie Violetty i Leona, kłótnie z Broduey'em, wyjazd, zaliczenie, a teraz zaczynamy próby do przedstawienia, w którym mam zająć się scenografią. Nie miałam pojęcia jak szybko to wszystko zleciało i dlaczego uświadomiłam sobie to dopiero dziś. Nie za tydzień, nie za miesiąc. Dzisiaj. Do czego to mnie doprowadzi? 
Już miałam wstawać, gdyż zdałam sobie sprawę, że zaraz spóźnię się na zajęcia, gdy zauważyłam, że do baru weszła dwójka ludzi. Jednego z nich rozpoznałam, znałam go bardzo dobrze. Drugą osobą była wysoka blondynka, ta sama, z którą zobaczyłam go po naszej randce. Błyskawicznie odwróciłam głowę, położyłam pieniądze na stoliku za sok i wyszłam z Resto nie oglądając się za siebie. 
Nie należy się oszukiwać. Widok Broduey'a z tajemniczą dziewczyną mnie zabolał, ale przecież Brazylijczyk to dla mnie zamknięty rozdział, który w sumie okazał się prawdziwą porażką. Nie zapisałam go tak jak należy. Teraz powinnam zająć się pisaniem następnego, otworzyć dla siebie inne drzwi, które sprawią, że gdy tylko przekroczę ich próg zyskam szansę na spełnienie swoich marzeń i pragnień. Przeszłość zostawmy za sobą, żyjmy chwilą i tym co przyniesie nam przyszłość. Tylko tak wygramy siebie. 
- Hej dziewczyny! - objęłam od tyłu Francescę i Violettę, które właśnie wchodziły do Studia. 
- Hej, a co ty taka szczęśliwa? - spytała mnie szatynka unosząc kąciki ust do góry. 
- Bo po to jest życie. By najwięcej z niego korzystać z uśmiechem - wyjaśniłam, na co one popatrzyły na siebie zdziwione. Wybuchnąłem śmiechem, złapałem jej pod ramie i pociągnęłam na zajęcia Beto. 


Diego 
Często mamy wątpliwości, nie wiemy czy podążyć tą drogę, czy może wybrać inną. Często zastanawiamy się, czy to co zrobiliśmy w przeszłości nam się opłaciło, czy też stoczyło na dno. Ciągle coś nam nie odpowiada, mamy z czymś problem, zazwyczaj przez to, że znudziła nam się szara rzeczywistość. Szukamy dziury w całym, jakiegoś pretekstu, by oderwać się na moment, zaszaleć. Tylko nie zawsze przynosi to dobre konsekwencje.
Gdy tylko wszedłem do Studia od razu rzuciła mi się w oczy dziwna atmosfera. Tak jakby wszystko zatrzymało się w jednym miejscu. Pokręciłem głowę i ruszyłem w stronę auli, skąd dochodziły głosy kłótni. Gdy znalazłem się w pomieszczeniu zorientowałem się, że to Gregorio próbuje coś przekazać Pablo, jednak on wcale go nie słucha, tylko kręci głową jak smutny piesek- zabawka. Przez chwilę się im przyglądałem po czym wyszedłem z sali udając się w stronę szafek. Stała akurat obok niech Violetta, która nie umiała poradzić sobie z kłódką i cicho klęła pod nosem. Mimowolnie uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do niej. 
- Wiesz, jesteśmy w miejscu publicznym i nie ładnie tak się odzywać nawet jeśli szafka nie chce Ci się otworzyć - wyjąłem jej z rąk kluczyk i już po chwili było po problemie. 
- Dziękuję - kąciki jej ust delikatnie podniosły się do góry, jednak po chwili znowu powróciły na dawne miejsce. Szatynka wepchnęła tuzin kartek do szafki i zamknęła ją z hukiem. 
- Coś nie tak? - podniosłem brew szczerze zaciekawiony. 
- Nie, no może, trochę, tak sobie, lepiej już pójdę - wyjąkała zagubiona i wybiegła na zewnątrz. Po chwili zorientowałem się, że pognała za Leonem. 
Nagle poczułem dziwne ukłucie w sercu, jakby to mi przeszkadzało. Pokręciłem głową, po to by wydrzeć z siebie tą myśl. Jak najszybciej odszedłem z tego miejsca, gdyż byłem pewien, że za chwilę runą na mnie ściany, ponieważ zakręciło mi się w głowie. 
To było do przewidzenia Diego.
Ale co?
To, że się w niej zakochasz, ale jest już za późno, bo coś obiecałeś komuś innemu i nie możesz się teraz wycofać. 







Violetta 
- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem - odliczyłam spokojnie, robiąc obrót w prawą stronę, ustawiając się do następnej figury, gdy drzwi od sali gwałtownie się otworzyły i odbiły z hukiem o ścianę. Zatrzymałam się zaskoczona na widok Leona, który oparł się o framugę i ciężko dyszał. 
- Przepraszam - wymamrotał ze spuszczoną głową. - Zapomniałem o próbie, a kondycja zapomniała o mnie - stanął na równe nogi, podszedł do mnie i rzucił swoją torbę pod ścianę.
- Przecież jeszcze przed chwilą Ci o tym przypomniałam - zauważyłam. 
- Nawet pamięć mnie dziś opuszcza - lekko się uśmiechnął. - Zaczynamy? - kiwnęłam głową podchodząc do wieży, by włączyć muzykę. 

- Warto by było jeszcze na początku dodać następny wyskok, by lepiej wylądować w obrocie w trzecim takcie, co myślisz? - spytałam, zbierając swoje rzeczy z podłogi już po skończonej próbie. 

- Może i masz rację, ale przez to zmieni się cały szyk i nie wiem czy później wyjdzie nam dalsza część - mruknął Leon leżąc na podłodze z zamkniętymi oczami, ani marząc by się podnieść. 
- Nie wiem, trzeba to przemyśleć. Przedstawienie jest dopiero za jakiś czas, mamy jeszcze chwilę - delikatnie kopnęłam go w stopę. - A może już pójdziemy co? Angie zaprosiła Cię na kolację, zapomniałeś? - pokręcił głową, ale nie ruszył się ani o milimetr. - No chodź - złapałam go za rękę i pociągnęłam do wyjścia. 
Zaczynało już się ściemniać, ale nie szczególnie przeszkadzało to mieszkańcom Buenos Aires, bo nadal gromadzili się na ulicy. Gwar rozmów towarzyszył nam nieustannie, aż do przekroczenie progu mojego domu. Już w wejściu można było poczuć piękny zapach unoszący się z kuchni. Po chwili wyłoniła się z niej Angie. 
- O już jesteście, ale dajcie mi jeszcze chwilę - złożyła ręce w błagalnym geście i zniknęła. Wzruszyłam ramionami i rzuciłam się na kanapę. Po chwili zauważyłam, że na fotelu przysiadł Leon. Błądził wzrokiem po pomieszczeniu starając się nie patrzyć na mnie. Sądziłam, że próby do przedstawienia, tworzenie wspólnie choreografii, spędzanie razem więcej czasu, tak jak w dzieciństwie zdoła wypełnić tą pustkę, którą między sobą utworzyliśmy. Zdoła zakleić podarte myśli, wspomnienia i przyszłe plany oraz marzenia, ale pomyliłam się. Coś się wydarzyło, coś czemu nie umiała zapobiec, w porę pobiec na ratunek, by przywrócić kolei rzeczy. A teraz wiem, że z każdą kolejną sekundą coraz bardziej się od siebie oddalamy. Nasze porozumienie, wzajemna zgodność gaśnie. Pozostaje z niej już tylko resztki. Nędzne prochu i pyły, z której nic już nie urośnie. Zostanie tylko ciemność nie możliwa do przebicia. A najgorsze jest to, że nie wiem czemu tak się stało, dlaczego wszystko posypało się lawinowo, rozbiło się na drobne kawałki bez możliwości powrotu do spójnej całości.  I już nawet patrzenie w jego oczy, teraz pełne smutku i obojętności, nie pomaga. 



Ludmiła
Czasem towarzyszą nam chwilę, kiedy nie wiemy co robić, jak postąpić. Czy ten wybór będzie trafny, czy też nie. Żyjemy w ciągłej niepewności, lęku, bo nie mamy pojęcia co spotkamy za następnym zakrętem, jakie zadanie przyszykował nam los. 
Niekiedy smutek, rozpacz albo gorycz wskazuje nam niewłaściwą drogę, sprowadza na boczny tor, na którym nie możemy nic zyskać. Tracimy wtedy tylko ważne momenty w naszym istnieniu. Nasuwa nam się pytanie dlaczego pozwalamy na taką kolej rzeczy? Dlaczego nie możemy podążać tą ścieżką, którą zapragniemy? Bo stwarzamy sobie nieustannie komplikacje. A ja mam ich w tej chwili bardzo dużo. 
- No nie wierzę, nie potrafię tego zrozumieć Natalia - ganiałam Hiszpankę po całym Studio, ale ona nie zamierzała ustać i mnie do końca wysłuchać. 
- Nie możesz mi tego zabronić - burknęła po raz kolejny zatrzymując się przy fortepianie, w auli. 
- Ale ty się tylko przy nim marnujesz! - wybuchnęłam odgarniając włosy na plecy. 
- Wiele musiało minąć czasu, zanim się nie przełamałam i nie dałam mu szansy. Teraz nie pozwolę nikomu zniszczyć tego co utworzyliśmy. Nie utniesz więzi, która nas połączyła. Kocham go, pierwszy raz tak kogoś pokochałam jak jego i nie masz prawa tego kwestionować. Rozumiesz? - od dawna nie słyszałam w jej głosie takiej stanowczości, takiej determinacji. W jej spojrzeniu było coś co sprawiło, że poczułam, że staję się mniejsza, cięższa. 
- Przepraszam - wydukałam i spuściłam głowę, na co ona odeszła. Uderzyłam się dłonią w głowę i odwróciłam się, by za nią pobiec. Jednak zauważyłam Federico, który bacznie się mi przyglądał opierając się o framugę drzwi. 
- I co się patrzysz?! - wyrzuciłam się z siebie głośno zaciskając ręce w pięści ze złości. 
- Bo Cię nie rozumiem - w powietrzu pojawił się jego szept, gdy obok niego przechodziłam. 
Ja siebie też nie - przemknęło mi przez myśl. 




--------------------------------------------
Rozdział powinien być już dawno, ale szkoła mnie załamuję. Jest wszędzie, ciągle obok mnie, przez co nie mam czasu. Jednak zaraz wszystko pewnie wróci do normy. 
Chciałabym jeszcze przeprosić, za moje marne próby komentowania Waszych blogów, ale trudno mi ubrać coś w spójną całość. 

To tyle na dziś ;* 

Kocham Was, buziaki ♥


PS. - w zakładce Pasion pojawił się nowy wiersz ^^ 

8 komentarzy:

  1. O jejku! <3
    Zaraz wracam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dobra, przeczytałam i jestem xd Nie tylko nie jestem spóźniona, ale też jestem pierwsza. O.o Święto lasu, cuda się dzieją XD Chyba, że przede mną jest 457745764 komentarzy, a ja ich nie widzę xd Cały dzień świeciło u mnie słonko. Upał straszny. Może udaru dostałam? XD To całkiem prawdopodobne. Także nie przejmuj się tymy głupotami, które tutaj napiszę. Ważne jest tylko to, że masz talent. Ogromny talent. Tak, tego jestem pewna. Ale przejdźmy w końcu do rzeczy XD

      Droga Olu,
      jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział to był zaciesz u mnie xD Nawet nie wiesz jaki xD Wiesz, uśmiech i te sprawy. Tak niewiele, a jednak dla mnie niezwykle dużo <3 Uwielbiam tego bloga i uwielbiam go czytać. I zaraz po przeczytaniu jednego rozdziału - już niecierpliwie się na kolejny, serio ;) Co Ty ze mną robisz? XD Twój styl pisania nie dość, że jest wspaniały to jeszcze wciąż się rozwija. A co mamy w tym rozdziale? ;D

      Camila. Dopadła ją bezsenność, gdyż właśnie dziś uświadomiła sobie, ile rzeczy w jej życiu w tak krótkim czasie się zmieniło. Chyba nadal czuje coś do Broadwaya, którego widok z inną dziewczyną ją zabolał. Jednak mimo to traktuje go jak zamknięty rozdział. Ale czy na pewno tak rzeczywiście jest? Najważniejsze, że uświadomiła sobie, że musi się uśmiechać i korzystać z życia. To doskonała rada dla każdego. Niby bardzo banalna, a niesamowicie prawdziwa. No i - wbrew pozorom - mało kto się jej stosuje.
      Diego. Tak, to było nieuniknione - zakochał się w Violettcie. Zakochał się w dziewczynie, która miała być jego ofiarą, ofiarą jego i Ludmiły. Kluczowe pytanie teraz brzmi - co wybierze? Czy dotrzyma słowa danego SuperNovej czy zawalczy o jej miłość? Wiadomo wolałabym tę drugą opcję, ale Ty tu rządzisz i jestem pewna, że czego nie zrobisz - ja będę zadowolona xD Podobało mi się w tym fragmencie przede wszystkim to, że w tak prosty sposób, zwykłą, najzwyczajniejszą sytuacją z życia codziennego pokazałaś nam to uczucie, które rodzi się w Diegu wobec Violi. Brawa Ci za to! ;D
      Dalej mamy to, na co zawsze najbardziej czekam - Leonetta. <3 Znaczy nie do końca, ale jednak xD Wciąż są przyjaciółmi i pewnie nieprędko się to zmieni. Tak czy inaczej Leon powinien z Violettą o tym porozmawiać, bo ta niepotrzebnie i niesłusznie obwinia się o to, że się od siebie oddalili. Tymczasem mamy ich uroczą scenkę podczas próby i kolację u Angie <3 Cudownie ;*
      I na koniec, wspomniana już wcześniej, SuperNova - Lu. Sama siebie nie rozumie, sama nie rozumie swojego zachowania. A jednak dalej w to brnie. Odnoszę wrażenie jakby cierpiała ona na rozdwojenie jaźni xD Bo naprawdę - kryją się w niej dwa, skrajnie różne charaktery. Który jest prawdziwy, a który jest tylko maską? Widzimy tam również Naty, która jest teraz odważniejsza i bardziej pewna siebie. Stanowcza i zdeterminowana xD Podoba mi się to ;D Nie pozwala Lu decydować, zakochała się w Maxim ze wzajemnością i nie chce go stracić. Nie pozwala sobą manipulować - bardzo dobrze. Jest także niewielkq namiastka Fedemiły. Fede nie rozumie zachowania Lu. No bo jak ma rozumieć? Skoro zmieniła się, nie jest już tą dziewczyną, w której się zakochał. Co będzie dalej?

      Ty zdolniaro, Ty! ;D Cudowny rozdział. Kolejny do Twej dużej kolekcji dzieł. Tyle talentu <3 Piszesz naprawdę pieknie i nie wątp w to, słyszysz? Nigdy. A ja już czekam niecierpliie na kolejne cudo. I mykam czytać Twój kolejny, na pewno wspaniały wiersz.
      Ściskam mocno,
      Tysia ;*

      Usuń
  2. ROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOZDZIAŁ! ;d
    Zajmuję sobie miejsce <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprostu genialny

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego bloga.
    Masz wspanialy styl pisania.
    A rozdział to po prostu cudo, wspanialy, idealny, arcydzieło.
    Po prostu brakuje mi słów by wyrazić swój zachwyt.
    Nie mogę doczekać sie nexta;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, Misiek. ♥
    Rozdział świetny. :) x
    Dzisiaj się nie wysilę, wybacz. Mam jakieś dziwne coś, jakąś blokadę?, przez którą komentowanie rozdziałów czy też Shotów mi nie idzie. :c No nie mogę. Nawet gdybym chciała, to.. moje zdania będą bez sensu. Opadam z sił? Tak, raczej tak.
    Kochanie, jeżeli te słowa u góry były skierowane do mnie, to bardzo dziękuję. ;) x A nawet jeśli nie - też dziękuję. x
    Dziękuję za ten rozdział, za to, że jesteś choć daleko tak blisko. ♥ Za to, że błyszczysz, za to że jesteś sobą! ♥ Kocham Cię, nie zapominaj! :) x
    Miłego dnia, ściskam i życzę weny -
    Martyna aka wielka bulwa, która nie potrafi z sensem oddać zachwytu po przeczytaniu Waszych bloggerowych Perełek. :c ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka!!
    Rozdział świetny :)
    Czekam na next :)
    + Obserwuje twojego bloga :D
    Zapraszam do siebie w wolnym czasie:
    http://violetta-moja-historia-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

"Dziękuję" to za mało, by wyrazić co czuję ♥