sobota, 26 kwietnia 2014
Capítulo decimocuarto: Skrzydła przyjaźni
Ludmiła
- Diego, nie będę powtarzała tego po raz dziesiąty. Nic mi nie jest , czuję się dobrze i nie mam zamiaru wysłuchiwać Waszych nieustannych pytań i pretensji! - zdenerwowana krzyknęłam do przyjaciela, pozwalając by echo mojego głosu rozniosło się parku. Przechodnie spoglądali na mnie zaskoczeni i szybko odchodzili w inną stronę.
Nim tylko zdołałam wyjść z domu, spotkałam Diego, który od razu zaczął swoje przesłuchanie, co po kilku minutach doprowadziło mnie do szaleństwa. Wiedziałam, że nie powinnam była mu to mieć za złe, bo razem z Naty naprawdę się o mnie martwili, ale nie umiałam siedzieć cicho, podczas gdy oni zasypywali mnie kaskadą tych samych pytań.
- Rozumiem, że się martwisz, ale wszystko jest w najlepszym porządku - powtórzyłam cicho, spoglądając mu prosto w oczy. Chciałam, żeby tak było, ale niestety musiałam oddać tą myśl do szuflady marzeń. Tata wrócił wczoraj do domu całkiem struty i od razu udał się do garażu, gdzie padł na ziemie i zwyczajnie zasnął. Bałam się zostawiać dziś rano mamę z nim sam na sam i oczekiwałam, że dopiero się obudzi gdy wrócę ze Studia. Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić, co by się mogło stać, gdyby było inaczej.
- Ok - przypomniałam sobie o obecności Diego, dopiero wtedy gdy się odezwał. - Skoro tak mówisz to pewnie tak musi być - próbował się uśmiechnąć, ale słabo mu to wyszło. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdołowanego. Chciałam już go przeprosić za swoje zachowanie, ale mnie wyprzedził. - Powinniśmy chyba parę spraw przedyskutować. Co z Violettą?
Przez to całe zamieszanie z tatą, Federico i zadaniem, kompletnie zapomniałam o szatynce. Zamrugałam oczami, próbując przypomnieć sobie szczegóły naszego planu.
- Rób to co wcześniej, staraj się do niej zbliżyć za wszelką cenę - powiedziałam, ruszając w dalszą drogę.
- Myślałem, że już sobie odpuściłaś - Diego dogonił mnie po kilku krokach.
- Nie, tylko chwilowo nie miałam na to czasu. Nadal nie zapomniałam, że ta dziewczyna mnie znieważyła na oczach uczniów Studia - spojrzałam na niego z ukosa i dostrzegłam smutek na jego twarzy. - Diego co jest?
- Nie, nic, tylko chciałem to uzgodnić - znów przybrał swoją dawną obojętną minę. - Muszę lecieć, bo spóźnię się na zajęcia. Cześć - pożegnał mnie uśmiechem i poszedł w stronę szkoły. Odwróciłam się, chcąc pójść w jego ślady, ale zatrzymałam się w pół kroku. W odległości jakiś 10 metrów stał Federico, oparty o pień drzewa i bacznie się mi przyglądał. Jak najszybciej opuściłam to miejsce, nie chcąc się z nim spotkać. Gdy tylko znalazłam się poza parkiem, zatrzymałam się i ukryłam twarz w dłoniach.
- Ludmiła co ty wyprawiasz? - mruknęłam pod nosem i uderzył we mnie fakt, że nie umiałam odpowiedzieć na zadane sobie pytanie.
Naty
- A ta? - porwałam w rękę sukienkę z łóżka, tym razem białą z beżowym paskiem z tali.
- Ta jest chyba najlepsza - odparła Lena, siedząc na podłodze i opierając się plecami o biurko.
Nie wiem dlaczego aż tak się stresowałam tą randką. Przecież to miało być tylko zwykłe spotkanie w parku, nic więcej. Mimo tego nadal nie mogłam zapomnieć o wczorajszej chwili, kiedy to Maxi po mojej kłótni z Ludmiłą, podszedł do mnie, stanął obok na ławce i wykrzyczał na cały głos pytanie czy się z nim nie umówię. W tamtej chwili kompletnie mnie to zmroziło i najchętniej od razy bym zapadła się pod ziemie, bo moje policzki zmieniły swój kolor na wściekle czerwony. Jednak po jakimś czasie, kiedy odzyskałam zdolność mówienia, zdołałam wydukać krótkie "tak" .
Od tamtej pory nie potrafiłam przestać się tym zadręczać i wymyślać tysiące najgorszych scenariuszy, co mogłoby pójść nie tak. Przede wszystkim miałam wyrzuty sumienia, gdyż umiałam zająć się czymś innym po tym co stało się z Ludmiłą. Powinnam teraz siedzieć obok niej i wypytywać o wszystko, za to przez ostatnie dwie godziny wyrzucałam zawartość szafy, szukając się na wieczorną randkę. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy, gdyż pociąg wstydu z rozpędu wjechał na mnie i przygwoździł do ziemi. Co ze mnie za przyjaciółka?
- Ej Naty skąd nagle ten ponury wzrok? - moja młodsza siostra wstała z podłogi, podeszła do mnie i podniosła mój podbródek. - Nadal myślisz o Ludmile? - delikatnie skinęłam głową na co przygarnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. - Nie martw się wszystko się ułoży. Nie po to tyle razem przyszłyście, nie po to tyle razem się nacierpiałyście, by teraz to wszystko legło w gruzach. Przyjaźnicie się od lat, od dziecka. Daj jej trochę czasu, widocznie nie jest jeszcze gotowa Ci czegoś wyznać, bo sama nie umie do końca tego zrozumieć.
W skupieniu słuchałam słów Leny. Od zawsze zastanawiałam się skąd tak młoda dziewczyna czerpie taką wiedzę. W niektórych sytuacjach potrafiła znaleźć lepsze rozwiązanie ode mnie. Zawsze była rozsądniejsza, umiała odszukać światło mimo, że wszędzie panowała ciemność. Jest dla mnie ostatnim promykiem nadziei, legendą na mapie, drogowskazem na drodze. To właśnie ona uczyła mnie życia.
- A teraz dosyć smutków, bo oto zostały nam tylko trzy godziny do randki, a ty nadal nie ubrana, nie umalowana, ani nie uczesana - Lena odsunęła mnie od siebie i przytrzymała na wyciągniecie ramion. - Mimo, że i tak jesteś śliczna, dla Maxiego musisz być jeszcze ładniejsza. Do roboty! - blondynka radośnie zawołała i wybiegła z pokoju, za pewne po kosmetyczkę. Potrząsnęłam głowę z uśmiechem na twarzy. Nadal nie pojmowałam czym sobie na nią zasłużyłam.
Violetta
Przyjaźń opiera się na wzajemnym zaufaniu, szczerości w stosunku do drugiej osoby, bezgranicznej miłości, dzięki której możemy wznieść się nad ziemie. Ale co się dzieję, gdy jeden z przyjaciół traci swój wewnętrzny blask, jego magia gaśnie? Można go wtedy tak zwyczajnie zostawić na pastwę bezwzględnego losu, uciec, jakby był obcą osobą? Oczywiście, że nie. Nawet jeśli on już zapomniał ile kiedyś dla niego znaczyłeś.
Popatrzyłam kątem oka na idącego obok mnie Leona. Spuścił głowę i patrzył zamyślony w ziemie, jakby było tam na niej wymalowane najpiękniejsze dzieło świata.
Dlaczego sprawiłam, by czas trwania tych kilku dni aż tak nas od siebie oddalił?
- Co myślisz o tym całym przedstawieniu? - zagadnęłam niby obojętnym tonem, ale w środku serce boleśnie biło mnie w klatkę piersiową.
Pablo pod koniec zajęć zebrał nas wszystkich w auli, w związku z zadaniami. Brakowało tylko Naty i Maxiego, ale Camila wygadała się, że szykują się na randkę, więc się nie zjawią. Francesca nie ustannie chowała się za moim ramieniem, by tylko nie dosięgnął jej wzrok Marco. W gruncie rzeczy każdy był zdenerwowany i minęła dobra chwila zanim dyrektor Studia i reszta nauczycieli usłyszała ciszę w sali. Angie uśmiechnęła się do mnie stojąc z gronem nauczycielkim i musiałam przyznać, że trochę dziwnie było widzieć ją w tamtym miejscu.
Gdy wreszcie każdy zamilkł Pablo przedstawił nam producenta You- Mix'u, Marottiego, które po zapoznaniu się z wynikami naszego zadania, zaproponował Studiu zorganizowania przedstawienia.
- To ogromna szansa dla nas i dla całej szkoły - odezwał się Leon, gdy usiedliśmy na ławce nad jeziorem w pobliskim parku. Miałam wielką ochotę go przytulić, gdyż strasznie mi tego brakowało, ale bałam się, że to tylko pogorszy naszą obecną sytuację. Mogłam jedynie mu się przyglądać z boku.
W pewnej chwili, podczas długiej ciszy, przyjaciel gwałtownie poderwał się z miejsca i odwrócił się. Popędziłam za jego wzrokiem i odkryłam co wytrąciło szatyna z równowagi. Był to motor, niestety z daleka nie byłam w stanie rozróżnić marki, który zaparkowano po drugiej stronie ulicy.
- Jaki piękny - zdołałam wychwycić szept Leona, spośród innych dźwięków. Wstałam i stanęłam obok niego.
- Nie wiedziałam, że interesują Cię motory - przyznałam lekko łamiącym się głosem.
- Widać coś zostało ze spotkania z Larą na torze - wyjaśnił, nadal patrząc w to samo miejsce.
- Może warto by było pogadać z nią i spytać się o kilka lekcji - cicho zaproponowałam.
Leon raptownie się ożywił i kiwnął głowę, jednak bardziej było to do samego siebie niż do mnie. Jednak po chwili chwycił mnie w objęcia i mocno przytulił.
- Może warto - wyszeptał gdzieś koło mojego ucha, na co się uśmiechnęłam i jeszcze mocniej go objęłam.
Marco
Nie wiem co mi strzeliło do głowy, by włamywać się Fran do pokoju po północy, ale zwyczajnie nie mogłem już bezczynnie przyglądać się temu co się z nami stało. Staliśmy się zupełnie obcymi sobie ludźmi, ledwo mogliśmy w spokoju porozmawiać kilka minut. Myślałem, że wspólnie spędzony weekend naprawi jakoś naszą sytuacje, ale po naszej rozmowie na werandzie, dziewczyna umiejętnie mnie unikała aż do zaprezentowania piosenki. I tak od razu po tym uciekła, znowu odgrodziła się ode mnie, na co nie mogłem drugi raz pozwolić. A zważają na okoliczności miałem mało czasu, by działać, gdyż dowiedziałem się, że jutro wprowadzam się do mieszkania, które wynajęli mi rodzice. Nie mogli poczekać z tą decyzją jeszcze kilku dni?
Cicho przekradłem się korytarzem i otworzyłem drzwi prowadzące do sypiali dziewczyny. W pokoju panował półmrok, dzięki światłu rzucanym przez Księżyc. Nagle strzórzyłem i mój idealny plan, nie wydawał się już taki idealny. Mimo tego zrzuciłem z siebie strach i pochylając się nad jej łóżkiem, wziąłem Fran na ręce. Gwałtownie się przebudziła, jednak nie mogła rozeznać się dokładnie w sytuacji, co wykorzystałem i w tym czasie przedostałem się na balkon, który przylegał do pomieszczenia.
- Co ty ... - szatynka odzyskała zdolność myślenia, ale nim zdążyła skończyć zdanie zakryłem jej usta dłonią, przez co musiałem postawić ją na ziemi.
- Daj mi półgodziny, a wszystko Ci wyjaśnię - poprosiłem rozpaczliwym tonem, na co spiorunowała mnie wzrokiem i ani śmiała milczeć, więc byłem zmuszony ponownie wziąć ją na ręce i zeskoczyć z balkonu na ziemie. Jej pokój znajdował się na parterze, co znacznie ułatwiło sprawę. Za to Francesca nieustannie się szamotała i wyrywała podczas mojego biegu, ale gdy uświadomiła sobie, że na nic to się nie zda i zaczerpnęła powietrza by krzyknąć, znaleźliśmy się na miejscu. Dokładniej w lesie, znajdującym się tylko jakieś 200 metrów od jej domu.
- Możesz mi wreszcie powiedzieć co Ci strzeliło do głowy?! - syknęła, kopiąc mnie przy tym w żebro. Zatrzymałem się i postawiłem ją na ziemi, jednak przytrzymałem za ramiona, by nie uciekła.
- Musimy coś sobie wyjaśnić - odparłem. - Tu i teraz.
----------------------------------------------------------------
Tak się ostatnio zastanawiałam, czy ktoś jeszcze coś rozumie w tej histori, bo chyba bardziej mieszać się już nie da :D
Chciałabym jeszcze raz podziękować Tobie Nikoletto, za to drugie miejsce, co jest dla mnie wręcz nie pojęte, bym zdobyła takie wyróżnienia. Dziękuje stokrotnie ♥
Wszystkim życzę dobrej nocy :*
Buziaki <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pisz dalej ! Świetne <3 kiedy next? :*
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńczemu twoj adres bloga to "leoniettaa" i czemu jest podobny do "leonietta" ?
OdpowiedzUsuńBo Oli się tak podobało, proste, prawda? :) Więc jeśli masz ochotę na hejty, bo podobny do jakiegoś innego bloga to pohejtuj sobie coś innego :) My tu się skupiamy nie na adresie, tylko na tym jaki kto ma styl pisania, a Oli jest piękny, Więc jeśli chcesz do czegoś doprowadzić to wyjdź i nie wracaj. Pozdrawiam.
Usuń♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńOjejku Marco *-* Nie ma to jak wparować do czyjegoś pokoju o północy i wynieść tego kogoś do lasu oddalonego od domu XD Jakby mi chciał tak ktoś zrobić to chyba bym umarła xD
OdpowiedzUsuńLeonetta nie umie ze sobą rozmawiać :< Proszę tylko nie rób Leonary :<
Naxi idzie na randkę *-* Awhh ♥
Do następnego <3
Ps. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu :*
UsuńWięcej info: http://te-amo-violetta.blogspot.com/search?q=liebster+blog+award
Ajajjajaja nie dziękuj, bo napisałaś taki cudowny OS, że nie sposób było go ocenić inaczej ;)
OdpowiedzUsuńzasłużyłaś w 100% :D.
A rozdział genialny ;)
Mogłabym go porównać do czarów jak poprzednim razem, ale to wyglądałoby śmiesznie.
Przecież Ty piszesz tak wspaniale, że żal by było się powtarzać. To byłby niewybaczalny błąd, coś, co nie powinno być miejsca.
A prawda jest taka, że jesteś jedną z najlepszych blogerek i koniec!
Twój blog jest jednym z moich ulubionych miejsc w internecie ;)
Taki tam fakt, z życia Nikoletty :D.
Coś jeszcze? A tak...
KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE !
Każdy parring, każdą notkę, po prostu wszystko !
Zajmę sobie miejsce, dobrze?
OdpowiedzUsuńWrócę <3
Hola chica! ♥
OdpowiedzUsuńJak ja daaaaawno nie napisałam Ci sensownego komentarzu, och. XD :c Kurde, trzeba to jakoś zmienić. :D
No to na począteczek: JEZUJEZUJEZU(...) *-*
Kurde belek kartofelek XD :o *o*
Miśka, ty normalnie oświecasz ludzi swoim talentem. Łosz w poroże! <3
Jezu, dziękuję, że znam Olę i jej piękne opowiadanie. ♥
Przejdźmy do rzeczy:
Urzekasz.
Przejdźmy do drugiej rzeczy:
Kurde, asldihasfasdkugas, tak bardzo najbardziej spodobały mi się perspektywy Violetty i Marco, jeja. *o* Są megastyczne XD :D
Przejdźmy do trzeciej rzeczy:
Ludmiła ma takich fajnych przyjaciół, którzy się o nią tak martwią, choć czasami ich przy niej nie ma. :c <3 (Tu w większości, w twym rozdziale, chodzi o Naty. <3) są jak takie.. cichusieńkie aniołki. ^^
Haha, jak cichutka Ola. ♥ Ola aniołeczek. ♥ Haha, nie, nic. XD :D
Przejdźmy do czwartej rzeczy (te całe rzeczy miałby wgl. być takim drobnym żarcikiem i później miałam napisać dobrą opinię na temat tej publikacji, ale chyba zostanę przy nich. XD :c):
Kurde, haha. Marco ma normalnie coś z Jackoba albo z Edwardziska, hahaha. XD :D O, a Francesca to taka Bella troszeczkę. :D
dobra, koniec tych bzdur. XDD :D (ale ty wiesz, że nic innego mi się nie uda napisać -.- XD)
Więc, podsumowując..
Kocham Cię, twój; charakter, serduszko no i talent. ♥
Moja kochana Oleczka! ♥
To do następnego? Do następnego. :D
Dawaj szybciutko. <3 Haha. :D <3
Martyna Cię całuję w polika, o. (nawet dwa! <3), pozdrawia rąsią (Tak macha c'nie. XDD) no i ściska Miśkę Olencję ♥ *strong virtual hug for Ola*
Ciao kochanie. <3
Haha, to dziwnie zabrzmi bo koniec mojego durnowatego komentarzu, ale.. ROZDZIAŁ BYŁ PIĘKNY! *O* XD
Czymaj się Skarbie. ♥
Kocham Cię! : *
Martyna aka Ciotex aka Blanco. :D <3
Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu! Olu!
OdpowiedzUsuńJa już po prostu nie wiem! Nie wiem jak ocenić twoje rozdziały... One są takie...Ach! Piękne? Nie! To niestety za mało powiedziane ;*
Tralalalalala <3
Maxi i Naty!^^
Trallalalalaa <3
Mam pytanko ;3
Kiedy ślub Leonetty? :D Może w kolejnym rozdziale, co? :D Bo wiesz... To już któryś tam rozdział xDD Czekaj... Muszę sprawdzić w tłumaczu :D
Okey... To już rozdział czternasty i jeszcze nie ma Leonetty jako parki ;c Ja Ci radzę! Ty się we mnie nie baw, że prawdziwa Leonetta jest dopiero na koniec opowiadania xDDD
Boże... Ja tego nie rozumiem...
Skoro Leon tak lubi, lubi Violę (buja się w niej) to czemu jej tego nie powie? Ona by to przyjęła. By się pocałowali. Dzień później Leon by się jej oświadczył. Następnego dnia wzięli by ślub. I kolejnego następnego urodziło by się dziecko ^^ A dalej róbta co chceta xDD Tylko mają mi się nie kłócić! Zabraniam xD Pamiętaj... Wtedy zgłoszę sprzeciw :D
:cccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccc
Biedna Ludmiła :ccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccccc
Aczkolwiek jest zła!!! Co to ma być?XDD Diego ma mi tutaj Leonetki nie psuć xD Nie lubię Diego... Jest okropny xD Dlatego zaczynam dopiero teraz oglądać Violettę :D:D:D
Kooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooocham <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
Przepraszam, że taki krótki komentarz ;c
Pozdrawiam <3
Julson <3
ne wciongneło mnie....ZNOWÓ
OdpowiedzUsuńmorze po prostu nie massz talentu??
hyba jes -_-
*nie wciągnęło
Usuń*znowu
*może
*chyba
[*] [*] [*] [*]
Chyba tylko tyle mogę w tej sprawie napisać. Jebnij się w łeb, bo internet nie jest miejscem dla takich żałosnych ludzi jak ty.
Pozdrawiam.
Proszę mi w tej chwili napisać tak cudownie rozdział jak Ola to wtedy pogadamy -.-
Usuńjes *to osnacza TAK po angelzku -.-
OdpowiedzUsuńOrtografia się kłania :*
Usuń*oznacza *angielsku
UsuńBosze ;_;
Wyżej już coś napisałam, nie będę się powtarzać :)
Jak już to "Yes" ;D
UsuńPała z polskiego i angielskiego xd
jeszce nigdy nie doztałam złej oceny! z POLAKA
UsuńI no właźnie pise sie z dórzej!
ale nie dziwje sie take bahory jak wy nie znajom sie ! -.-
w pszeciwieńztwie do mnie!
a do ałtorki tego bloga bo nie wjem dokładnie jak marz na imję\
wyłoncz te pjosenki bo mnie cały czaz leci te gufno (soj a si)
Kochana Olu,
OdpowiedzUsuńdobra, nie mam pojęcia od czego zacząć. Chyba na początek wypadałoby przeprosić. Dlatego - przepraszam. Przychodzę tak późno i to jeszcze z czymś tak marnym. (Moje komentarze nigdy nie są ambitne - jedna z wielu rzeczy, których nie umiem) Ale nieważne xD Przejdźmy w końcu do rozdziału! Co mamy tym razem? ;D
Ludmiła. Jak widać jej sytuacja nie jest łatwa. Nie jest łatwa? Nie. Jest naprawdę ciężka. Wykreowałaś ją na osobę jakby o dwóch twarzach. Bardzo ciekawy zabieg, który świetnie zrealizowałaś ;)) Jako bezwzględną, bezuczuciową Ludmiłę. Królową szkoły, nie dającą nikomu się znieważyć. Można powiedzieć - pomiatającą innymi. Ale z drugiej strony jest to zwykła, wrażliwa dziewczyna, która martwi się o swoją mamę. Dziewczyna, która docenia troskę swoich przyjaciół i jak prawdziwych przyjaciół ich postrzega. Czasem jej duma nie pozwala tego jej pokazywać, ale tak już jest i tyle. W jej perspektywie widać coś jeszcze - a mianowicie Diego. Chłopaka, który już od dawna nie chce wykonać ich planu, w którym ciągle wzbierają wątpliwości, a jednak stara się udawać, że ich nie odczuwa. Przybiera maskę obojętnego, choć w środku za pewne toczy walkę z samym sobą; co ma zrobić?
Naty. Co mnie urzekło? A to jak wspaniale wykreowałaś siostrzaną relację jaka łączy ją z młodszą siostrą - Leną. Pokazałaś nam jak ta mała blondynka jest ważna dla Naty, ile wnosi do jej życia. I zrobiłaś to niezwykle! No i co jeszcze? Naxi udaje się na randkę! ;D jest zaciesz xD A, i zapomniałabym - troska o Lu, a wręcz obwinianie się przez Naty o to, że teraz nie ma jej przy niej. Widać, że mimo wszystko są dla siebie ważne.
Violetta. Między nimi nie dzieje się teraz zbyt dobrze. Oddalają się od siebie. Unikanie rozmowy na ten temat nie jest dobrym sposobem. Leon, który od dawna czuje do niej znacznie więcej niż przyjaźń, boi się okazać jej swoje uczucia. A Violetta z kolei, obwinia się o to, że są sobie teraz bardziej obcy. To nie przyniesie nic dobrego. Jednak na końcu pojawia się światełko w tunelu. Jeszcze nie wszystko stracone. Wciąż są dla siebie ważni. I to się nie zmieni. To jak się przytulili - coś pięknego. I nie mówię tego tylko ze względu na to, że to moja ulubiona para - choc rzeczywiście tak jest - ale przede wszystkim dlatego, że naprawdę niesamowicie to opisałaś! <3
Marco. Chłopak ma chyba trochę nie po kolei w głowie xD Żeby przyjść do domu swojej ukochanej o północy, włamać się do jej pokoju i wynieść do odległego lasu. Czy to było romantyczne? W jakimś stopniu pewnie tak. W końcu zrobił to z miłości do niej, chciał jej wszystko wytlumaczyć. Nie chciał między nimi nieporozumień. Ale przede wszystkim było to szalone. Ale przecież nie takie głupoty się z miłości robi! ;D I tego się trzymajmy! <3
Tym optymistycznym akcentem zakończę te moje "mądrości" na dziś. Weź, nawet komentarzy pisać nie umiem. Porażka xD Przepraszam za to ;c
Dziękuję za ten rozdział.
Dziękuję, że jesteś. A jestes sobie naprawdę prze kochaną i wyjatkową osóbką. Miło mi się z Tobą gawędziło. I liczę, że niebawem znów pogadamy ;))
Ściskam mocno ;*
Zając sobie miejsce u góry, a i tak napisać pod spodem...
UsuńPo prostu czysty geniusz xD
Tylko ja tak potrafię XD