" Mając Ciebie oddycham
Jak żyć jeśli Cię nie ma "
" Verte de lejos "
- Leon ! Leon , odbierz ! Proszę , odbierz - szeptałam do siebie , w swoim pokoju , z telefonem przy uchu . To już prawie miesiąc od jego wyjazdu , ale ja chciałam usłyszeć jego głos . Już nie mogłam wytrzymać . 2 dni temu wysłałam mu e-maila , ale on nie odpisał . Specjalnie nie pisałam mu , że tęsknie czy coś podobnego . Spytałam się jak mu się podoba miasto , nowy dom itp . Ale on nie odpisał . Czemu ? No dobra to tylko 2 dni . Może mógł go zwyczajnie nie zauważyć ? Albo przez przypadek skasować ?
- Nagraj wiadomość - odezwała się automatyczna sekretarka po raz któryś .
- No nie - rzuciłam telefonem o łóżko. To już dla mnie za wiele . Mam już dość . Przez ten cały czas strasznie wszystkich zaniedbałam . Przychodzili do mnie , pytali jak się czuję , a ja ich ignorowałam . Jestem okropna . Szczególnie w stosunku do Federico i Lary . Cały czas tu byli , gotowi skoczyć za mną w ogień. A ja? Nic . Tak nie można . Muszę ich przeprosić . I to teraz ! Wyszłam po cichu z pokoju . Ciekawe czy już śpią? Zeszłam po schodach . Było kompletnie ciemno . Świeciła jedynie tylko mała lampka zawieszona na ścianie . Spróbowałam zorientować się gdzie jestem i wpadłam na kanapę .
- Jeszcze chwilkę . Ja chcę spać - usłyszałam cichy pomruk . Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności spostrzegłam Larę i Federico przytulonych do siebie na kanapie . Spali . Normalnie szczena mi opadła . Oni ? Tak tu ? I to nie wybuchło ? Nawet przy mnie się kłócili . To , że się o mnie martwili nie zmieniło ich stosunków do siebie . Musiałam dużo przegapić . Ale to było takie słodkie . Wzruszające . Powoli wycofałam się z salonu na schody . Jak ja bym chciała zrobić im teraz zdjęcie . Ale trudno . Możemy pogadać jutro .
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie , bo chciałam zrobić wszystkim niespodziankę . Przygotowałam śniadanie , składającego się z jajecznicy , tostów z dżemem i czarnej herbaty . Zaraz powinni wstać , bo już dochodzi ósma . Federico nadal spał z Larą na kanapie w salonie , a ja postanowiłam się przejść , więc napisałam im kartkę , którą położyłam na stoliku obok .
Nie chciałam Was budzić , bo tak słodko razem wyglądaliście . Wyszłam na spacer . Nie panikujcie, zaraz wrócę ; )Śniadanie czeka na stole . Violetta
Wyszłam z domu i udałam się w stronę parku .
Federico
Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi . Podniosłem głowę i zorientowałem się , że leżę , na kanapie , w salonie , przytulony do Lary . Co ?
- Aaaaaaaa - krzyknąłem , a dziewczyna przerażona otworzyła oczy. Chcą wyswobodzić się z uścisku , zwaliłem siostrę Violetty , na podłogę , która uderzyła głową w stolik . Syknęła z bólu .
- Cioto ! Co zrobiłeś ?
- Cicho , bo pobudzisz innych - usiadłem . Lara skuliła się na ziemi i przyłożyła rękę do bolącego miejsca .
- Zabije go , zabiję go - mamrotała pod nosem .
- Jasne - mruknąłem .
- Idioto ! Co ty sobie myślisz ?! Nie wiesz jak to bolało - wstała jak oparzona .
- Opanuj się .
- Ale dlaczego mnie zwaliłeś ?!
- Jak my tam się w ogóle znaleźliśmy ?!
- Myślisz , że wiem ?! Nie ! Boże ! - zakryła twarz w dłoniach . - Masakra ! To straszne !
- Ja jestem straszny ?!
- Tak ty ! Ciągle się mnie czepiasz , przezywasz i doprowadzasz do szału .
- Ale to ty nie możesz sobie odpuścić tego , że Cię wrzuciłem do basenu , choć przepraszałem Cię za to milion razy .
- Bo nie mogę ! Trzeba było wtedy uważać . Myślisz , że co ... - nie dałem jej dokończyć , gdyż ją pocałowałem .
-----------------------------------------------------
Buuuuuuuuuuuuu
Brzydkie to
Fede i Lara : nie wyszło tak jak chciałam ;(
I na dodatek jeszcze to :
Normalnie się poryczałam ;(
Hhaahhahaha Nie wyrabiam
Te moje zmiany nastroju ;D
Do następnego
Buziaczki ;D