piątek, 2 sierpnia 2013
Rozdział II
"Weź mnie za rękę, chodź tu
Resztę zrobi twoje serce"
'' Ser Mejor "
W drzwiach stał wysoki, przystojny mężczyzna. Szybko wstałam i zamknęłam fortepian.
- Przepraszam. Ja nie chciałam niczego ruszać. Czekałam na Angie i tak wyszło. Przepraszam - zaczęłam się tłumaczyć, ale mi przerwał.
- Spokojnie. Nic się nie stało. Czekasz na Angie? - spytał głosem miłym dla ucha. Pokiwałam głową. - Ma jeszcze zajęcia. Jestem Pablo. Dyrektor Studia. - podał mi rękę, a ja ją serdecznie uścisnęłam.
- Violetta.
- Chcesz się zapisać na egzaminy do Studia? Masz wspaniały głos.
- Nie wiem. Nie zastanawiałam się na tym. Ale na pewno to przemyśle.
- To dobrze. Masz duże szansę.
- Dziękuję.
- Jesteś siostrzenicą Angie, prawda?
- Tak.
- Dużo o tobie opowiada.
- Mam nadzieje, że pozytywnie.
- Tak, oczywiście. - Pablo się zaśmiał. Po chwili zajęcia się skończyły i Angie przyszła.
- O widzę, że się poznaliście.
- Tak. Violetta ma piękny głos i proponowałem jej naukę w Studio.
- To dobry pomysł.
- Coś jest między wami? - spytałam, bo już nie mogłam wytrzymać.
- Cooooo? Co ty mówisz? Nieee - zaczęli dziwnie mówić i na siebie patrzeć.
- Rozumiem - powiedziałam i podniosłam ręce w obronnym geście.
- Lepiej już chodźmy.
- Tak, to dobry pomysł. Lepiej już idźcie.
- Ok - zaczęłam im się przyglądać, ale Angie złapała mnie za rękę i siła wyciągnęła z sali.
- Do zobaczenia - zdążyłam jeszcze powiedzieć, zanim moja ciocia wyciągnęła mnie na zewnątrz.
- O co ci chodzi? Ja tylko zapytałam.
- Co? Nic się nie stało. Już o tym zapomniałam - odwróciła ode mnie wzrok.
- Gdzie idziemy?
- Do Resto Bandu. 5 minut drogi.
- Ok .
Podczas drogi opowiedziałam o podróży i o ostatnim roku. W barze zamówiłyśmy soki, a ja kontynuowałam swoją opowieść. Po jakimś czasie zapytałam:
- O co chodzi z Pablo? Widać, że jesteście w sobie zakochani.
- Nieprawda.
- Angie. Znam Cię i to widać z kilometra.
- No może - spuściła wzrok, ale ja zauważyłam uśmiech wypływający na jej twarzy.
- Wiedziałam.
Nagle telefon Angie zaczął dzwonić. Ciocia oddaliła się, by odebrać, a jak wróciła zauważyłam dziwny błysk w jej oku.
- Violu, niestety muszę już iść. Jutro do Ciebie wpadnę.
- Przyjdź jutro na kolację. A teraz śmigaj do Pablo.
- Co? Jak ty? Skąd?
- Przeczucie.
- Ja lecę - pocałowała mnie w policzek i wyszła. Podczas, gdy ja dopijałam sok do mojego stolika przyszła grupka ludzi.
- Hej! Jestem Fran. To Camila, Maxi, Napo, Andres, Naty i Braco - przestawiła wszystkich ładna brunetka.
- Cześć. Jestem Violetta. Możecie się dosiąść - tak też zrobili.
- Skąd znasz Angie? - spytał Maxi.
- Jest moją ciocią.
- Uczy nas śpiewu.
- I jak uczy?
- Jest naszą mentorką - powiedziała Camila.
- Przyjechałaś tu na chwilę? - spytał Napo.
- Nie ... - opowiedziałam im o sobie, o swoim życiu. W zamian dowiedziałam się sporo też o nich. Fran pochodzi z Włoch i jest to bar jej rodziny, Camila marzy o karierze piosenkarki, Maxi jest doskonałym tancerzem, Napo kocha robić remiksy piosenek, Andres jest niezdarny i roztrzepany, Naty jest dość nieśmiała, a Braco jest Rosjaninem pochodzenia ukraińskiego. Szybko złapaliśmy kontakt. Gdy opowiadali mi o nauce w Studio, dostałam esemesa od taty, że robi się późna i że niedługo będzie kolacja.
- Przepraszam was, ale muszę już uciekać do domu. Spotkamy się jutro.
- Cześć - odpowiedzieli wszyscy chórem.
Po drodze do domu zaczął padać deszcz. Kochałam w dzieciństwie pluskać w się w kałużach podczas deszczu. Poczułam chęć, by się trochę powygłupiać, dlatego zaczęłam sobie śpiewać moją piosenkę na pustym chodniku. Gdy skręcałam w następną ulicę wpadłam na jakiegoś chłopaka i wylądowałam w kałuży.
- Nic Ci nie jest? - chłopak pomógł mi się podnieść. Był bardzo przystojny.
- Nie, w porządku.
- Następnym razem możesz trochę bardziej uważać.
- Może to ty powinieneś.
- Ty sobie śpiewałaś i nie uważałaś.
- Ale ty wiedziałeś, że ktoś idzie i mogłeś trochę zejść z drogi.
- Więc to moja winna?
- W 100 % procentach twoja.
- Lepiej już idź.
- Boisz się przyznać do błędu?
- Nie zaczynaj już. Jak się gniewasz, to wychodzą Ci śmieszne zmarszczki wokół oczu - chłopak uśmiechnął się drwiąco, a ja poczułam chęć, by go uderzyć.
- Spadaj - chciałam go wyminąć, ale chłopak lekko mnie szturchnął przez co straciłam równowagę i się wywróciłam na co on wybuchł śmiechem.
- Zamknij się! - szybko wstałam i ruszyłam dalej chodnikiem.
- A tak w ogóle jestem Leon! - krzyknął za mną i się odwrócił, a ja odprowadzałam go gniewnym wzrokiem aż zniknął mi z oczu. Palant - pomyślałam. Zauważyłam, że przestał padać deszcz. Gdy weszłam do domu zastałam tatę w kuchni.
- Violu, mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super ,bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńhttp://violettadisneypoland.blogspot.com/
Rozumiem, że na początku Viola nic nie będzie czuć do Leona-_-
OdpowiedzUsuńNo nic może wytrzymam:D
Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie!
Pozdrawiam!
Julia K.
Jesteś genialna! Viola+Leon= <3 Czekam na to!
OdpowiedzUsuńmoja zdolna olcia <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że będzie Leonetta :)
OdpowiedzUsuń♥ Wioluś Sz. ♥