niedziela, 18 sierpnia 2013
Rozdział XV
" Być razem , wierzyć
Rozgłaszając naszą piosenkę "
" Hoy somos Mas"
- Violetta - ciągle słyszałam jak ktoś mnie woła , ale byłam zbyt bezradna, by mu odpowiedzieć . - Angie może trzeba jechać do szpitala ? To już 15 minut - głos Leon ociekał rozpaczą .
- Spokojnie . Na razie ...
- Leon - próbowałam otworzyć oczy , ale coś mi przeszkadzało . Na dźwięk mojego głosu drgnął przestraszony .
- Violu ? - w końcu otworzyłam oczy.Po chwili zorientowałam się , że leżę na kanapie, w salonie . Nade mną pochylał się zaniepokojony Leon . Angie siedziała obok niego. - Boże ! Jak się martwiłem ! Wszystko w porządku ?
- Co się stało ? - mój mózg nie zgadzał się na to , bym mogła sobie to przypomnieć .
- Zemdlałaś - wytłumaczyła mi Angie. - Leon odchodził już od zmysłów. Na szczęście ja wtedy weszłam . Jak się czujesz ?
- Słabo ... Lara ! - nagle sobie przypomniałam i zachciało mi się płakać . - Jak on mógł . Mówił , że to miłość jego życia . Że kocha ją nad wszystko - usiadłam i podkuliłam nogi , które objęłam rękami. Zaczęłam się trząść . - Nie .. Nie to może być prawda. To tylko durny sen . Zaraz się obudzę - próbowałam się pocieszyć tą słabą myślą , ale gdy Leon mnie przytulił w łeb poszły wszystkie próby . Po policzkach pociekły mi łzy . - On jest potworem . Nie ... Ja nie chcę być jego córką ... Ja nie ...
- Violu ... Spokojnie ... Ciiiiiii - zalewałam Leonowi całą koszulkę .
- Nie ... To mnie przerasta ... - przez chwilę słychać było tylko moje szlochy . - Która godzina ? - zapytałam po chwili , trochę uspokojona.
- Przed 17 - powiedziała Angie .
- Co ?! - zerwałam się na równe nogi . - Trzeba się zbierać - pognałam do łazienki . Załamałam się na widok mojej opuchniętej twarzy w lusterku .
- Ale gdzie ? - w drzwiach pojawił się Leon .
- No do Camili . Na ognisko - opryskałam sobie twarz zimną wodą starając się pozbyć irytujących plam . Na próżno .
- W takim stanie ?
- Leon , ja nie mogę jej zawieść . Jest moją przyjaciółką . Obiecałam jej to.
- Dasz radę ? Ledwo stoisz na nogach - Leon podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich ramionach . Cały czas intensywnie wpatrywał się w moje odbicie w lustrze .
- Leon . Na pewno . Obiecałam , więc dotrzymam słowa . Tylko w co ja się ubiorę ? Angie biorąc moje ubranie , nie brała pod uwagę ogniska . Nie będzie mogła teraz pójść , bo droga w dwie strony zajęłaby jej zbyt wiele czasu - zagryzłam dolną wargę poddenerwowana .
- Mam pomysł - oświadczył nagle Leon z dziwnym błyskiem w oku.
15 minut później skradamy się po cichu na tyły mojego domu , gdzie znajduję się balkon prowadzący do mojego pokoju . W ręce trzymam reklamówkę z potrzebnymi rzeczami na ognisko , które obiecałam przynieść , a przez ramię mam przewieszoną torebkę .
- No nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam po raz setny i pewnie nie ostatni .
- Viola , cicho ! - skarcił mnie Leon . - To doskonały pomysł .
- Ja tam ... - zmroził mnie spojrzeniem . - No dobra . Ok . Już się zamykam .
Według Leona to wygląda tak : ściana domu , na której znajduję się balkon , jest porośnięta winorośl-em , o stabilnej " konstrukcji " , idealna do wspinaczki . Wystarczy się wspiąć i wejść do pokoju . W końcu na coś się przydało to , że zawsze mam otwarte okno . Mam tylko jedno pytanie , które ciągle mnie nurtuję . Skąd on to wszystko wie ? Ale chyba nie chcę to wiedzieć .
- No to co mam wziąć ? - spytał cicho Leon .
- Weź parę ciemnych dżinsów z drugiej szuflady i jakąś bluzkę , koszulę , czy coś z trzeciej . Przy okazji zabierz z szafki nocnej książkę .
Leon popatrzył na mnie jak na wariatkę , ale nic nie powiedział . Przystąpił do dzieła . Dobrze mu szło . Skąd on się tego nauczył . Choć bym się nie zdziwiła jakbym się dowiedziała, że w dzieciństwie wspinał się na każde napotkane drzewo . No super . Wszedł . Dziwnie się czuję na myśl o tym , że ma mi grzebać w szafkach . Tak bardzo bym chciała znowu znaleźć się w swoim pokoju . Powdychać tą znaną woń . Ale tata ... Nawet nie wiem jak opisać to uczucie . Kocham go , ale jest dla mnie jak obcy człowiek. Chciałabym poznać tyle odpowiedzi na nurtujące mnie pytania , ale boję się , że jak go zobaczę to załamię się jeszcze bardziej .
Przez tyle lat mnie okłamywał . Kłamał i wciskał nędzne bajeczki . Ale nie mogę się nim przejmować , bo zniszczę wieczór z moim przyjaciółmi . Choć chciałabym teraz położyć się na łóżko i zacząć szlochać w poduszkę .
- Violu - Leon stał na balkonie . - Masz - rzucił mi ubrania . Przy okazji trafił mnie książką centralnie w głowę . Zawyłam z bólu . Leon szybko zszedł i stanął koło mnie.
- Ej ! To bola ... - zakrył mi ręką usta .
- Nie tak głośno - mówił szeptem. - Mogą nas tu usłyszeć . I tak się dziwię, że jeszcze się nie skapnęli - zdjął swoją dłoń .
- Dzięki . Chodź , bo jeszcze nie zdążymy , a jeszcze mamy wpaść do Ciebie .
Leon złapał mnie za rękę i pospiesznie wymknęliśmy się z ogródka na tyłach domu . Przy bramie zahaczyłam o korzeń wrzosu i upadłam pociągając za sobą Leona , który uderzył w małą fontannę, z głośnym krzykiem .
- A co to takiego ? - dobiegł nas głos Olgi .
- Uciekać - błyskawicznie podnieśliśmy się z ziemi i wybiegliśmy w podwórka . Przebiegliśmy jeszcze kawałek i zatrzymaliśmy się na najbliższym zakręcie .
- Widzisz . Nie było tak źle - wykrztusił Leon .
- To było głupie . Jeszcze musiałeś mnie książką uderzyć .
- Ale nie ty uderzyłaś głową o fontannę! Ałłł . Masz wszystko . Niczego nie zgubiłaś ?
- Nie - sprawdziłam jeszcze na wszelki wypadek . - Wszystko jest .
- To dobrze , bo ty byś musiała sama wracać .
- Chodźmy już - pociągnęłam go za rękę .
Leon
Viola przebierała się w łazience , a ja czekałem na nią w swoim pokoju . Rodziców nie było w domu , ale ja już się do tego przyzwyczaiłem. Ich zawsze nie ma . Tatę to widzę raz na miesiąc . Mama ciągle chodzi na jakieś kawki czy coś . Powoli zaczynam mieć tego dość. Jest strasznie zadufana w sobie.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi . To pewnie Lara . Napisałem jej , na prośbę Violi , żeby przyszła do mnie , nie do Angie . Jest moją przyjaciółką , to fakt , ale czasem mam jej po prostu dość . Poszedłem jej otworzyć , bo wiem , że jak będzie czekała dłużej niż 10 sekund , to może coś zrobić .
- Hej - powiedziała wesoło .
- Cześć . Wejdź - zaprosiłem ją gestem . Viola wyłoniła się z korytarza obok schodów prowadzących na górę .
- Nie ma co Leon . Umiesz dopasować kolory ubrań , by do siebie pasowały .
- Przecież wiesz , że jestem doskonały .
- I z liścia dostaniesz aż się skrzywisz cały - zagroziła Lara .
- Widzisz - zwróciłem się z wyrzutem do Violi . - Wcale nie jest taka niewinna .
- Już nie marudź . Trzeba iść .
Po wyjściu z domu , szliśmy tak z około 10 minut . Dochodziła 17:50 . Zaczynało się ściemniać .Violetta i Lara nie przestawały rozmawiać , ale ja po pierwszy zdaniu cały się wyłączyłem i pogrążyłem we własnych myślach . W końcu doszliśmy na domu Camili . Ja wspominała naprawdę miała ogromny ogród . Był nawet basen .Wszyscy już byli , ale nie mogłem namierzyć Braco i Leny .
- Cześć - podbiegła do nas Fran . - Nareszcie jesteście . Wszystko gotowe. Dla Braco i Leny nowe godzinny się nie zgadzały - i wszystko jasne .
- Fran to jest Lara . Moja przyszywana siostra - powiedziała Viola . Na chwilę odebrało Fran mowę , ale szybko się otrząsnęła .
- O . Cześć . Jestem Francesca , ale mówią na mnie Fran - podała jej rękę , a Lara ją uścisnęła .
- Miło mi Cię poznać . Mam nadzieję , że nie będę Wam przeszkadzać .
- No co ty ! Chodź przestawię Cię reszcie - wzięła ją pod łokieć i udały się razem w stronę stolików z napojami , gdzie stały reszta dziewczyn.
- Mówiłam , że ją polubią - Violetta tryskała radością .
- Niech poznają się bliżej .
- Przesadzasz - pokazała mi język i znikła , by pogadać z resztą .
- Siema Leon ! - Federico pojawił się przede mną . - Co tam ?
- W porządku .
- No to się cieszę . Pytanie : Jak nazywa się tamta dziewczyna ? - wskazał na Francescę . - Wypadło mi z głowy .
- O stary ! Fran .
- A no tak . Jak mogłem zapomnieć - pokręcił głową niezadowolony.- Idziesz po coś do picia ?
- Jasne - ruszyliśmy do stolika .
- I masz coś już na zajęcia z Pablo ? - spytał .Pablo tydzień temu zadał nam zadanie , by skomponować piosenkę .
- Coś tam mam - Federico szedł tyłem , by patrzyć na mnie , więc nie widział drogi . - Zostało mi tylko zakończenie .
- Jak sądzisz da mi zaśpiewać po włosku ?
- Więc jesteś z Włoch? - kiwnął głową . - Więc masz coś wspólnego z Fran . Też stamtąd jest.
- Super ! - właśnie przechodziliśmy koło basenu , a Federico był tak rozemocjonowany , że kompletnie nie zwracał uwagi na to gdzie idzie , a to , że szedł tyłem jeszcze pogarszało sprawę . W pewnym momencie wpadł na Larę , a ona straciła równowagę i wpadła do basenu . Fede poleciał za nią .
- Ty idioto ! - wydarła się na całe gardło . Zacząłem się śmiać jak opętany.
- Skaczemy ! - zawołał Maxi , na co wszyscy ( oczywiście oprócz dziewczyn) wskoczyli do wody .
-----------------------------------------------------------------
I oto następny spóźniony rozdział .
Przepraszam Was , bo wiem , że miał być wczoraj . Powiedziałam sobie , że po Violetcie sobie opublikuję ,a tu po 17 nie działa internet .Myślałam , że coś mnie trafi . Chodziłam jak tykająca bomba i cały czas się denerwowałam . Ale proszę , nareszcie działa .
Buziaczki ;D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super!
OdpowiedzUsuńBiedna Viola:(
Nie wiem tylko skąd Leon taki sprawny żeby po winorośli chodzić hahah :D
A jak uderzył się o fontannę to nie wiem czemu ale śmiałam się jak głupia xD
Jesteś genialną blogerką!
Po prostu Cię uwielbiam ;*
Czekam na next ;*
A i dodałam nowy rozdział chciałabym żebyś go 0ceniła ;)
Kocham, kocham, kocham Cię <3 Biedna Viola i Leon który walnął o fontannę. xD Jak wczoraj rozdziału nie było to wariowałam tak jak ty i co 2 minuty sprawdzałam czy coś dodałaś ;*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział z reszta jak zawsze wpadnij do mnie
OdpowiedzUsuńHa xD
OdpowiedzUsuńLeon nie umie dobierać kolorków xD.
Czekam na nexta. ;D
/ W.♥
Jak to chłopak nie odróżnia kolorów Xd :D
OdpowiedzUsuńSmieszny rodział czekam na nastepny :)
Piszesz świetne rozdziały :)
OdpowiedzUsuń